"Jeśli wykonacie działania, które utrudnią terrorystom dokonanie ataku, mogą się oni wybrać inny, łatwiejszy cel" – zaleca w liście do swoich klientów Michael O'Neil, dyrektor nowojorskiej firmy ochroniarskiej MSA Security, a wcześniej szef działu antyterrorystycznego nowojorskiej policji (NYPD). Zarówno on, jak i inni eksperci uważają, że warto poświęcić środki i czas na wzmocnienie bezpieczeństwa, zwłaszcza teraz, gdy zagrożenie stało się realne. Amerykanie powinni żyć normalnie, ale firmy powinny stale współpracować z agencjami rządowymi, aby jak najlepiej przygotować się na potencjalne zagrożenia – zalecają eksperci.
Dla wielkich spółek może to oznaczać więcej zabezpieczeń, przede wszystkim w centralach korporacji. Chodzi nie tylko o dodatkowych pracowników ochrony, ale także o zabezpieczenia elektroniczne.
Powołując się na paryskie doświadczenia cytowani przez amerykańskie media eksperci, zalecają też podjęcie odpowiednich środków mniejszym firmom, których nie stać na duże wydatki na bezpieczeństwo. Teatry, restauracje i inne miejsca publiczne mogą na przykład losowo sprawdzać osoby za pomocą ręcznych wykrywaczy metali, co uniemożliwiłoby zdetonowanie ładunków wybuchowych przez zamachowca-samobójcę w najgęściej zaludnionej pomieszczeni. Już samo zastosowanie tej praktyki odstraszyłoby potencjalnych terrorystów – uważa Timothy Horner, były kapitan NYPD, pracujący obecnie dla firmy Kroll, specjalizującej się w zarządzaniem ryzykiem. Jego zdaniem warto też informować konsumentów pojawiających się w miejscach publicznych, np w restauracjach, kinach, czy galeriach handlowych o procedurach i lokalizacji wyjść ewakuacyjnych. Eksperci zalecają także korzystanie z aplikacji na urządzenia mobilne do sprawdzania miejsca pobytu i bezpieczeństwa swoich pracowników, zwłaszcza podróżujących służbowo.
Tomasz Deptuła z Nowego Jorku