Rafał Nawłoka, prezes DPD Polska: Widać ożywienie w branży paczek. To dobra wróżba

Rynek kurierski rośnie dwucyfrowo i tę dynamikę trudno będzie zatrzymać. Były obawy co do wyników wyborów w niektórych krajach i ich wpływu na rynki, ale rozstrzygnięcia są lepsze, niż się spodziewano – wskazuje Rafał Nawłoka, prezes DPD Polska.

Publikacja: 19.07.2024 04:30

Rafał Nawłoka, prezes DPD Polska

Rafał Nawłoka, prezes DPD Polska

Foto: materiały prasowe

Branża KEP (kurier, ekspres, paczka) uznawana jest za jeden ze swoistych barometrów kondycji gospodarki. Co o niej możemy powiedzieć po I połowie br.? Czy widać spowolnienie i wpływ wojny za naszą wschodnią granicą?

Już w zeszłym roku przekonywałem, że – wbrew prognozom – obecny rok nie powinien być taki zły. Słyszałem dużo pesymistycznych wypowiedzi, ale nie zgadzało mi się to z tym, co zapowiadali nasi klienci. A fakty są takie, że widać pewne ożywienie na rynku. A przynajmniej jeżeli chodzi o paczki. To dobrze wróży i na drugą część roku, choć dziś jest jeszcze zbyt wcześnie, by wysnuwać dalej idące wnioski.

Jeżeli jednak na rynku paczek jest lepiej, to znaczy, że i generalnie kondycja gospodarcza nie jest najgorsza. Widzimy, że Polska bardzo dobrze rozwija się międzynarodowo. Co to znaczy? Bardzo dużo naszych klientów zaczyna być aktywnych w przesyłkach międzynarodowych, na terenie Europy. Tu notujemy faktycznie duże ożywienie. Zresztą i na rynku krajowym KEP widać spory ruch, nawet większy niż we wspomnianym segmencie transgranicznym. Z mojego punktu widzenia sytuacja wygląda zatem zdecydowanie lepiej, niż mogło się to wydawać jeszcze na koniec ub.r., gdy dominowały raczej bardziej pesymistyczne postawy.

Jaka zatem po I półroczu jest ta skala zwyżek w branży KEP? I czego możemy się spodziewać w II połowie 2024 r.?

Mamy do czynienia z solidnymi dwucyfrowymi zwyżkami. Nie chciałbym prognozować, ale wydaje się, iż obecną dynamikę trudno będzie zatrzymać. Poza tym nie mamy sygnałów, aby nasi klienci odczuwali jakieś większe problemy. Bardzo dużo firm, tak jak wspomniałem, zaczęło mocniej działać międzynarodowo, a tam też nie widać spowolnienia. Była – co prawda – pewna obawa, co do wyniku wyborów w niektórych krajach i tego, jak one wpłyną na rynki, ale wygląda na to, że rozstrzygnięcia są lepsze, niż się wszyscy spodziewali.

Czytaj więcej

DHL z Biedronką rzucają wyzwanie InPostowi. To już paczkowa wojna

Międzynarodowy handel w branży internetowej w Polsce w poprzednich latach raczej kulał, ale teraz – jak pan twierdzi – tzw. cross border zaczął mocno rosnąć. Czy to oznacza, że wreszcie zaczynamy gonić pod tym względem inne rynki?

Wydaje się, że tak. W DPD uruchomiliśmy właśnie całkowicie nową usługę – możliwość wysyłania paczek z Polski za pomocą aplikacji DPD Mobile na ten moment do blisko 80 tys. punktów odbioru w Europie w bardzo korzystnej cenie. Wystarczy przyjść do dowolnego punktu DPD Pickup, a mamy ich w Polsce już 28 tys., i nadać przesyłkę do odbiorców w 11 krajach na naszym kontynencie. Z tego rozwiązania korzystają nie tylko firmy, ale i osoby prywatne.

Czyli – jak rozumiem – można podejść do punktu lub automatu DPD Pickup np. w Warszawie i nadać paczkę, która trafi do punktu odbioru np. w Madrycie?

Tak. Można takie transgraniczne paczki nadawać i odbierać w automatach i punktach DPD Pickup. Na razie na liście jest 11 rynków, w tym Polska, ale będziemy do tej usługi włączać kolejne kraje europejskie. Na ten moment mamy potencjał ponad 110 tys. punktów i automatów w Europie. Myślę, że kolejne kraje dołączone zostaną jeszcze w wakacje. Ale już teraz użytkownicy w Polsce mają możliwość wysyłki paczek w taki sposób do wspomnianych 80 tys. punktów i automatów DPD Pickup w Europie.

Podobną usługę w Polsce jeszcze w tym roku uruchomić planuje InPost, który umożliwi nadawanie paczek w automacie i wysyłkę do paczkomatów np. we Francji. Okazaliście się szybsi.

Często słyszymy różne zapowiedzi naszych konkurentów o tym, czego nie robią i co planują. A my to po prostu robimy. Co do statystyk, jak działa nowa usługa, to jest jeszcze zbyt wcześnie. Widzimy zainteresowanie, ale więcej będziemy mogli powiedzieć pewnie za dwa–trzy miesiące.

Operatorzy na rynku KEP podkreślają, że szczególnie wyraźny ostatnio jest popyt na dostawy tzw. OOH (out-of-home), czyli właśnie do punktów odbioru i automatów paczkowych. Czy też dostrzegacie taki mocny trend?

Tak, ten trend jest jak woda – rozlewa się po rynku i wypełnia oczekiwania klientów. Ci chcą jak najprościej i jak najtaniej, a usługa z wykorzystaniem OOH im to gwarantuje. Choć trzeba zaznaczyć, że nie wszyscy odbiorcy preferują taką formę dostaw, niektórzy wciąż wolą tradycyjną przesyłkę dostarczaną do domu przez kuriera, a często to najlepsze rozwiązanie, zwłaszcza w przypadku dużych przesyłek – tzw. gabarytów. Zjawisko jest bardzo ciekawe, ponieważ według naszych badań Barometr e-Shopper 70 proc. respondentów z Polski wskazuje jako preferowaną formę dostawy automaty paczkowe będące częścią OOH, a średnia europejska to 22 proc. Dostawa do domu jest preferowana przez 59 proc. regularnie kupujących online w Polsce, a w Europie to aż 79 proc.

Tak, ten trend jest jak woda – rozlewa się po rynku i wypełnia oczekiwania klientów. Ci chcą jak najprościej i jak najtaniej, a usługa z wykorzystaniem OOH im to gwarantuje

Czyli popyt na usługi świadczone za pośrednictwem OOH będzie dalej rósł?

Tak, ta przewaga mocno się zarysowuje. To forma, jak wspomniałem wcześniej, którą preferuje wielu nadawców – oni w mniejszym stopniu zainteresowani są dostawami „pod drzwi”, gdyż z reguły patrzą na koszty i szukają oszczędności. Raczej trudno wyobrazić sobie, by w przyszłości chcieli płacić więcej, zatem należy się spodziewać, iż trend OOH będzie dalej rósł w siłę.

Dziś jesteśmy w Polsce liderem pod względem liczby punktów nadań i odbioru przesyłek. Planujemy, że do końca roku będziemy mieli ich 30 tys., w tym około 9 tys. automatów.

Z tego co wiem, chcecie nawet stawiać własne automaty paczkowe w Żabkach. Po co, skoro te sklepy same w sobie są punktami odbioru?

To na razie testy, które prowadzimy razem z naszym partnerem. Chodzi głównie o kwestie odciążenia i liczby paczek, które mogą być jednorazowo doręczone do Żabki. Wiadomo, że w tym względzie są jakieś ograniczenia, stąd testy, na ile maszyny są w stanie rozwiązać ten problem. Na razie decyzja nie została podjęta – to próba na poziomie kilkudziesięciu urządzeń. Dziś jest za wcześnie, aby przesądzać o losach tego projektu. Z całą pewnością to nie jest rozwiązanie, które masowo pojawi się w naszej ofercie w najbliższym szczycie paczkowym.

Czytaj więcej

Ruszyła druga wojna o „pocztomaty”. Poczta Polska liczy na zwrot akcji

Kończąc wątek OOH i automatów paczkowych – czy dostrzega pan problem zalewu takimi maszynami przestrzeni w miastach? Jak odnosi się pan do idei budowy tzw. otwartej sieci, z której mogłyby korzystać wszystkie zainteresowane firmy z branży KEP, zamiast stawiania obok siebie wielu urządzeń różnych operatorów?

Cały czas o tym rozmawiamy, z różnymi firmami i osobami, które mają pomysł, jak to zrobić. Tyle że stworzenie takiej sieci jeszcze nikomu nie wyszło. Problem polega na tym, że np. nie ma jednego narzędzia do kontroli zajętości automatu, z którego mogliby korzystać wszyscy operatorzy, dysponujący przecież na co dzień różnymi systemami IT. Spięcie tego w jeden spójny system to wyzwanie. My na dziś, mając paczkę do takiego „otwartego” automatu, nie mamy narzędzia, by sprawdzić, czy w danym momencie jest on wolny, czy może już to miejsce paczką zajmie inny operator. Ale zgranie procesu dostaw to tylko jedno z wyzwań stojących przed takimi projektami. Dochodzi bowiem kwestia stabilności tego biznesu i pytanie, jak długo operator takiej sieci będzie działał. Pytanie jest zasadne w obliczu tego, co wydarzyło się np. na Węgrzech. Tam jedna z firm oferowała właśnie otwartą sieć dla wszystkich, po czym nagle okazało się, że sprzedaje się większemu podmiotowi. No i to dla partnerów sieci stanowi już biznesowe ryzyko. Jak mamy je skalkulować? Skoro zasilamy jakiegoś partnera naszymi paczkami, jednocześnie zwiększając popularność jego sieci, to musimy mieć gwarancję, że za chwilę nie zostanie on sprzedany. W takiej sytuacji mogłoby się okazać bowiem, że cała nasza praca posłużyła w zasadzie np. wzmocnieniu konkurencji.

Temat otwartej sieci jest cały czas na agendzie, aczkolwiek na pytania, które postawiłem, nie uzyskaliśmy jak dotąd dobrej odpowiedzi.

DPD w Polsce ma trzy sortownie – centralną w Strykowie, a także w Rudzie Śląskiej i Warszawie. Planujecie dalej rozbudowywać swoją infrastrukturę logistyczną? Jakie macie plany inwestycyjne?

Mamy w zasadzie już cztery sortownie. No, może jeszcze nie oficjalnie, bo ta czwarta, w miejscowości Swędów w woj. łódzkim, nie została jeszcze w pełni ukończona. Jej uroczyste otwarcie planujemy na początek przyszłego roku, choć już teraz w tym obiekcie wykonujemy częściowo nasze operacje. Poza tym w Warszawie na Targówku Fabrycznym uruchomiliśmy ostatnio nowy, bardzo nowoczesny oddział. W sumie tylko te dwa obiekty to inwestycje rzędu ponad 50 mln zł.

Mocno stawiamy również na elektryfikację naszej floty. Mamy obecnie 522 samochody elektryczne, a także blisko 100 elektrycznych rowerów cargo operujących w 25 miastach w Polsce. Te zrównoważone rozwiązania to jest coś, co wpisuje się w DNA naszej firmy, i chcemy w nie długofalowo inwestować.

W branży KEP, jak w wielu innych sektorach gospodarki, od pewnego czasu wiele mówi się o braku rąk do pracy. Jak mocno dziś ten problem jest odczuwalny na rynku kurierskim?

Nie ma co ukrywać, że to niewątpliwie jedno z kluczowych wyzwań w tej branży. Faktycznie, na rynku jest deficyt pracowników i o ile nie jest to może problem, który spowoduje, że z dnia na dzień przestaniemy działać, o tyle czasowo pojawiają się utrudnienia. Problem z dostępnością pracowników jest, ze względu na specyfikę tej pracy, dość sezonowy. I właśnie w sezonie letnim, kiedy wiele osób woli zająć się czymś innym niż kurierką i wyjeżdża np. za granicę na parę miesięcy do pracy, ów niedobór jest szczególny. Kłopoty pojawiają się również np. w okresie długich weekendów. No ale to problem, z którym mierzą się dziś wszyscy w branży.

Jak istotny jest dla DPD polski rynek?

Polska w Europie dla DPD jest w absolutnym topie kluczowych rynków. Jeżeli chodzi o wolumeny przesyłek, plasujemy się na piątym, a czasami – zależnie od metodologii liczenia – nawet na czwartym miejscu. Polski rynek jest też tym, który często testuje lub wdraża nowatorskie rozwiązania, jakie później trafiają na inne rynki. Jeśli chodzi o rodzimy rynek KEP, absolutnie nie mamy się czego wstydzić.

Jako DPD w Polsce plasujemy się na drugiej pozycji wśród firm tej branży – mamy pokaźne, ok. 22-proc., udziały rynkowe. Jakie dokładnie na dziś, to ciężko precyzyjnie wskazać, bo możemy opierać się na danych za rok 2022. Wynika to z tego, że firmy pokazują swoje wyniki z rocznym albo nawet dwuletnim opóźnieniem.

CV

Rafał Nawłoka

Na czele DPD w Polsce stoi od 2005 r. Z firmą związany jest już ćwierć wieku. DPD Polska to część holdingu GeoPost należącego do poczty francuskiej La Poste.
Rafał Nawłoka jest absolwentem Akademii Morskiej w Gdyni. Wcześniej był m.in. marynarzem, stewardem oraz dyrektorem handlowym. Karierę rozpoczął w 1992 r. w firmie Frito Lay. Potem związał się z branżą tytoniową – pracował w Japan Tobacco.

Biznes
„Rzeczpospolita” o perspektywach dla Polski i świata w 2025 roku
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Czy Polacy przestają przejmować się klimatem?
Biznes
Zygmunt Solorz wydał oświadczenie. Zgaduje, dlaczego jego dzieci mogą być nerwowe
Biznes
Znamy najlepszych marketerów 2024! Lista laureatów konkursu Dyrektor Marketingu Roku 2024!
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Biznes
Złote Spinacze 2024 rozdane! Kto dostał nagrody?