O zwołanie zgromadzenia wnioskował Skarb Państwa, który jest największym akcjonariuszem Grupy Azoty (posiada 33 proc. jej akcji). Z naszych informacji wynika, że zmiany w nadzorze mogą być wstępem do głębszych zmian we władzach Azotów, w tym do wymiany prezesa Pawła Jarczewskiego.

Jarczewski, który wcześniej szefował zależnym Zakładom Azotowym Puławy, zasiadł w fotelu prezesa Grupy Azoty w kwietniu 2013 r. Stało się to tuż po tym, kiedy ministrem skarbu został Włodzimierz Karpiński – poseł PO z Puław. – Nie jest tajemnicą, kto z kim przystawał, dlatego prędzej czy później można spodziewać się zmian w zarządzie Azotów – mówi nam źródło znające kulisy sprawy.

Ponoć w resorcie skarbu wciąż istnieją poważne obawy o to, by Rosjanie nie przejęli kontroli nad Azotami. Rosyjski oligarcha Wiaczesław Kantor pośrednio kontroluje nieco ponad 20 proc. akcji chemicznej firmy – poprzez spółki powiązane z rosyjskim producentem nawozów Acronem. Acron próbował już przejąć kontrolę nad Azotami, ale został zablokowany przez polski rząd. Wprowadzono m.in. zmiany w statucie, które ograniczają możliwość wykonywania przez akcjonariuszy innych niż Skarb Państwa praw z akcji do progu 20 proc. na walnym zgromadzeniu. Posiadanie przez Rosjan 20 proc. w kapitale Azotów jest jednak wystarczające, by Acron miał szanse na obsadzenie w radzie nadzorczej polskiej spółki swojego przedstawiciela. A przez to Rosjanie uzyskaliby dostęp do istotnych informacji na temat spółki, która stanowi ich konkurencję. Zaplanowane na 1 lutego walne zgromadzenie Azotów otwiera więc furtkę Acronowi do próby wprowadzenia do rady swojego przedstawiciela.

Resort skarbu ma też poważny problem z decyzją, czy pobierać dywidendę od Grupy Azoty. W podziale zysku, i to w znaczącym stopniu, partycypowałby bowiem także Acron. – Nie spodziewam się, by Azoty wypłaciły dywidendę z zysków za 2015 r. Spółka sporo inwestuje, a dodatkowo Azoty mogą nie chcieć dzielić się zyskiem z rosyjskim Acronem – uważa Krystian Brymora, analityk DM BDM.