Wyprzedaże wracają do salonów samochodowych

Przeciętny rabat na nowy samochód wynosi obecnie 12 proc. W przypadku średniej klasy auta oznacza to obniżkę ceny o ok. 20 tys. zł, ale można znaleźć modele przecenione o 20, a nawet 25 proc.

Aktualizacja: 08.11.2023 06:20 Publikacja: 08.11.2023 03:00

W salonach samochodowych klienci mogą wreszcie liczyć na rabaty

W salonach samochodowych klienci mogą wreszcie liczyć na rabaty

Foto: Bloomberg

W salonach samochodowych klienci mogą wreszcie liczyć na rabaty. Oszczędzić da się przynajmniej od kilku do kilkunastu tysięcy złotych, a nawet więcej, w zależności od modelu auta. To jednak nie efekt spadku cen: te katalogowe wciąż pną się w górę, a na koniec III kwartału średnia ważona cena sprzedaży wynosiła 171 tys. zł. Za to zmieniła się sytuacja na rynku: producentom skończyły się kłopoty z brakiem komponentów, więc importerzy nadrabiają ograniczane zamówienia. W rezultacie w salonach auta stoją, a dealerzy znowu muszą zachęcić potencjalnych kupujących.

Obniżki i raty zero

Przykładowo Ford oferuje 21 tys. zł rabatu na model Kuga, do którego dokłada m.in. 4 tys. zł za odkup starego pojazdu, roczne ubezpieczenie i czteroletni serwis. W sumie wartość bonusów może sięgnąć 37 tys. zł, a w przypadku Forda Pumy – 27 tys. zł. Hyundai daje do 6 tys. upustu na nową Konę, a na wersję elektryczną – do 20 tys. zł. Na bestseller Hyundaia – model Tucson – zniżka sięga 18 tys. zł.

Importerzy w ramach ceny katalogowej dokładają wyposażenia. Przykładem jest Jeep Compass w limitowanej wersji Business Edition 4xe, gdzie wartość pakietu korzyści sięga 49 tys. zł. Pojawiają się atrakcyjne opcje finansowania, kilka miesięcy temu niedostępne przez wysokie stopy procentowe. Stellantis Financial Services oferuje klientom indywidualnym kupującym Citroena, Opla i Fiata darmowy kredyt (bez prowizji i oprocentowania) na trzy lata z wpłatą własną 50 proc. lub 60 proc. W ofercie jest także leasing konsumencki, ponadto dla wybranych modeli można wykupić pełne ubezpieczenie za 1 proc. wartości samochodu.

Czytaj więcej

Eksportujemy coraz więcej aut, kupujemy niewiele

Jak nieoficjalnie dowiedziała się „Rzeczpospolita”, od czwartku z akcją wyprzedaży rocznika ma ruszać Toyota, lider polskiego rynku. Importerowi udało się zamówić w fabryce więcej aut, na które wcześniej trzeba było czekać nawet rok. Z rabatem dostępna będzie m.in. Corolla, także w wersji Wagon, w wyprzedaży znajdzie się Camry, atrakcyjna oferta ma być przygotowana dla ustępującego jak i nowego modelu CH-R.

Jest też coraz więcej atrakcyjnych ofert na elektryki, np. w ramach najmu: dla modelu Volkswagen ID.3 rata za najem na 48 miesięcy z limitem 15 tys. km w roku wynosi 1590 zł bez opłaty początkowej.

– Widać poprawę podaży, branża powoli wraca do normalności. Zbliża się też koniec roku, co tradycyjnie sprzyja wyprzedażom. Jednocześnie widzimy ożywienie na rynku w kontekście samochodów nisko- i zeroemisyjnych, a co za tym idzie, presję na upłynnienie zapasów – komentuje Łukasz Paździor, dyrektor zarządzający Mazda Motor Poland.

Według analiz platformy sprzedażowej Carsmile, która sporządziła listę przykładowych modeli oferowanych na warunkach określanych wyprzedażą rocznika, przeciętny rabat na nowy samochód wynosi obecnie 12 proc. W przypadku średniej klasy auta oznacza to obniżkę ceny o ok. 20 tys. zł i raty miesięcznej o ok. 430 zł brutto. – Są marki, które w swojej polityce rabatowej poszły jeszcze dalej, w efekcie czego na rynku można znaleźć modele przecenione o 20 proc., a w skrajnych przypadkach nawet o 25 proc. Tego typu sytuacje zdarzają się wówczas, gdy na rabat dealerski nakłada się promocyjny koszt finansowania – mówi Michał Knitter, wiceprezes Carsmile.

Czytaj więcej

Na polskim rynku wtórnym rośnie oferta samochodów dla firm

Rabaty oferują zarówno marki popularne, jak i premium. W tych ostatnich uwagę obniżkami zwraca Audi, który w ofercie Business Edition proponuje m.in. model A5 Sportback w cenie od 195,4 tys. zł, model Q5 od 210,5 tys. zł czy model A4 od 175,3 tys. zł z dodatkowym wyposażeniem, czteroletnią gwarancją i możliwością leasingu 104 proc. – Wiele samochodów tej edycji dostępnych jest od ręki w salonach dealerskich – informuje Jadwiga Borowińska, szef PR marki Audi w Volkswagen Group Polska.

Rynek się rozkręca

Z danych sprzedażowych wynika, że rynek się mocno rozkręca. Jak podaje Instytut Samar, w samym październiku rejestracje samochodów osobowych zbliżyły się do 41 tys., co w porównaniu r./r. daje wzrost o prawie 28 proc. Od stycznia rynek urósł o 12,2 proc. – Głównym czynnikiem wzrostu w branży są zamówienia flotowe. To dzięki zakupom przedsiębiorców obserwujemy wysoką dynamikę sprzedaży – stwierdza Wojciech Drzewiecki, prezes Samaru. Jak podkreśla, udział w zakupach osób fizycznych pozostaje stosunkowo niski, co świadczy nie tylko o ograniczonych zasobach i większej ostrożności tej grupy klientów, lecz także większym wpływie na decyzje zakupowe czynników ekonomicznych.

Czytaj więcej

Samochody elektryczne jadą u nas pod prąd. Polska w unijnym ogonie

Według Carsmile oferta aut w atrakcyjnej cenie i wyposażeniu będzie się szybko kurczyć. – Niewykluczone, że gdy marki ogłoszą oficjalnie kampanie wyprzedażowe rocznika, będą one dotyczyły aut mniej atrakcyjnych pod względem wyposażenia lub modeli cieszących się mniejszym zainteresowaniem – uważa Sylwester Łagowski, szef działu zamówień Carsmile.

Trudno także prognozować, jak będzie wyglądał rynek w roku przyszłym. – Należy pamiętać, że wchodzi w życie kilka istotnych regulacji: Cyber Security, GSR2, czyli dodatkowych obowiązkowych systemów bezpieczeństwa, i nowe normy emisji spalin Euro 6e, które mogą wpływać na ofertę producentów i dostępność samochodów – zaznacza Łukasz Paździor.

Dla producentów pretekstem do podwyżek może być m.in. konieczność obowiązkowego wyposażania aut w co najmniej 20 nowych systemów i elementów odpowiedzialnych za bezpieczeństwo. Ale niewykluczone też, że producenci już wkalkulowali wyższe koszty w obecnie produkowane auta, bo ich część wcześniej przygotowano do nowych wymogów, m.in. przy zmianie roku modelowego 2023/2024.

Opinia dla "Rz"
Paweł Tuzinek, prezes Związku Dealerów Samochodów

Problemów z dostępnością samochodów już nie ma, zamówienia realizowane są praktycznie na bieżąco. Ale sytuacja na rynku jest bardzo niepewna, co widać po dość sprzecznych symptomach. Z jednej strony place dilerów są zapchane autami, co powinno prowadzić do obniżek, by upłynnić zapasy. Z drugiej natomiast słyszy się, że większość importerów zakłada w przyszłym roku wzrost cen. Choć może wydawać się to nierealne w sytuacji, gdy jest nadprodukcja aut, a część producentów robi z tego powodu przestoje, jakiekolwiek prognozy mogą rozminąć się z rzeczywistością.

W salonach samochodowych klienci mogą wreszcie liczyć na rabaty. Oszczędzić da się przynajmniej od kilku do kilkunastu tysięcy złotych, a nawet więcej, w zależności od modelu auta. To jednak nie efekt spadku cen: te katalogowe wciąż pną się w górę, a na koniec III kwartału średnia ważona cena sprzedaży wynosiła 171 tys. zł. Za to zmieniła się sytuacja na rynku: producentom skończyły się kłopoty z brakiem komponentów, więc importerzy nadrabiają ograniczane zamówienia. W rezultacie w salonach auta stoją, a dealerzy znowu muszą zachęcić potencjalnych kupujących.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Kłopotliwy ślad węglowy dla spółek giełdowych
Biznes
Dubaj światowym centrum wiz. Start-up staje się potentatem
Biznes
Przy granicy z Polską powstanie park wodny Aquapolis. Są i złe wiadomości
Biznes
Krzysztof Gawkowski: Nikt nie powinien mieć TikToka na urządzeniu służbowym
Biznes
Alphabet wypłaci pierwszą w historii firmy dywidendę
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?