Poczcie Polskiej znów pali się grunt pod nogami. Pocztowcy chcą więcej

Pracownicy Poczty Polskiej domagają się pilnej podwyżki pensji, nawet o 1000 zł miesięcznie – ustaliła „Rzeczpospolita”. Spółka musiałaby wydać na wzrost płac minimum 600 mln zł rocznie.

Aktualizacja: 23.08.2023 06:08 Publikacja: 23.08.2023 03:00

Władze Poczty stoją pod ścianą.

Władze Poczty stoją pod ścianą.

Foto: Adobe Stock

Poczcie Polskiej znów pali się grunt pod nogami. Jak dowiaduje się „Rzeczpospolita”, aż 26 związków zawodowych w państwowej firmie wystąpiło do zarządu z żądaniem podwyżki wynagrodzenia zasadniczego. I to już od 1 września.

Władze Poczty stoją pod ścianą – już teraz mają kłopot w związku z podwyżkami płacy minimalnej, ale związki – wykorzystując okres przedwyborczy – podbijają stawkę. Zagroziły nawet wszczęciem sporu zbiorowego „ze wszystkimi jego konsekwencjami”. A to może w praktyce oznaczać strajk.

Czytaj więcej

Koncept aliansu Orlenu z Pocztą miał nie ujrzeć światła dziennego przed wyborami

Termin na spełnienie ultimatum przez zarząd Poczty Polskiej (PP) już minął. PP nie zgodziła się na podwyżki i poprosiła o negocjacje. Ma się spotkać ze Wspólną Reprezentacją Związkową (WRZ) za dwa tygodnie. Eksperci uważają, że państwowa spółka nie będzie jednak w stanie odpowiedzieć na żądania, bo nie ma takich pieniędzy. WRZ domaga się natychmiastowego wzrostu pensji o 800 zł brutto – dotyczyć ma to wszystkich osób objętych zakładowym układem zbiorowym pracy, a więc ok. 70 tys. osób.

– Aż ponad 70 proc. pracowników Poczty otrzymuje wynagrodzenie na poziomie minimalnym. Ten wzrost jest niezbędny – przekonuje Piotr Saugut, przewodniczący NSZZ Listonoszy Poczty Polskiej. Na podwyżkę tylko do końca br. poczta musiałaby przeznaczyć około 200 mln zł. W skali całego roku wzrost płac miałby zaś stanowić obciążenie rzędu 600 mln zł. To trzy razy więcej niż pod koniec ub.r. Poczta dostała z budżetu państwa na inwestycje w logistykę.

Na dodatek we wtorek niespodziewanie do żądań dołączyła Solidarność. Największy z pocztowych związków domaga się pilnego spotkania z ministrem aktywów państwowych Jackiem Sasinem oraz podwyżek rzędu 1 tys. zł miesięcznie. A to w skali roku dla PP stanowiłoby wydatek na poziomie ok. 840 mln zł.

Jak ustaliliśmy, w tej sytuacji koło ratunkowe może rzucić rząd. Ministerstwo Aktywów Państwowych (MAP) rozmawia bowiem z Pocztą o rekompensacie za straty, jakie operator poniósł w latach 2021–2022, realizując nierentowną tzw. usługę powszechną. – Miałoby chodzić o ok. 400 mln zł. Ale szanse na pozyskanie tych środków jeszcze w tym roku są znikome – tłumaczy nam osoba znająca kulisy tej sprawy.

Od stycznia 2024 r. ta potencjalna rekompensata szybko zostałaby jednak i tak skonsumowana przez ustawowy wzrost pensji minimalnej.

Być może jedynym ratunkiem dla PP okaże się teraz mariaż z Orlenem. Scenariusz ten jest rozważany w MAP, ale na czas wyborów został zamrożony. Projekt przejęcia intratnej części paczkowej przez naftowy koncern nie podoba się związkowcom PP.

Poczcie Polskiej znów pali się grunt pod nogami. Jak dowiaduje się „Rzeczpospolita”, aż 26 związków zawodowych w państwowej firmie wystąpiło do zarządu z żądaniem podwyżki wynagrodzenia zasadniczego. I to już od 1 września.

Władze Poczty stoją pod ścianą – już teraz mają kłopot w związku z podwyżkami płacy minimalnej, ale związki – wykorzystując okres przedwyborczy – podbijają stawkę. Zagroziły nawet wszczęciem sporu zbiorowego „ze wszystkimi jego konsekwencjami”. A to może w praktyce oznaczać strajk.

Pozostało 82% artykułu
1 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Jeden diament odmieni los zadłużonego mieszkańca Indii
Biznes
Unikalna kolekcja autografów sprzedana za 78 tys. funtów. Najdroższy Mao Zedong
Biznes
Japończycy kontra turyści. Ceny w restauracjach różne dla miejscowych i gości
Biznes
Wymiany aktywami nie będzie. Bruksela zabrania transakcji z Rosjanami
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Biznes
Bernard Arnault stracił w 2024 r. więcej niż jakikolwiek miliarder