Czemu nie LOT, skoro Iberia także jest linią europejską? Bo polski przewoźnik nie wykonuje wystarczającej liczby połączeń międzykontynentalnych, aby być branym pod uwagę w tych statystykach. W każdym razie polska linia w kwietniu zajęła pozycję lidera europejskiej punktualność wykonując 89,28 proc. ze wszystkich 8,1 tysiąca rejsów z maksymalnych odchyleniem 15 minut przy lądowaniu. Podobny wynik polski przewoźnik miał w marcu i lutym, kiedy lądował z opóźnieniem nie większym, niż kwadrans. Cirium poddało analizie 98,28 proc. wszystkich lądowań LOTu.

Na drugim miejscu uplasował się norweski Norwegian Air Shuttle, za nim Austrian Airlines oraz Finnair i hiszpański niskokosztowy Vueling. Wszystkie te linie wylądowały punktualnie w przypadku 85 proc. swoich rejsów.

To dobry prognostyk dla letnich europejskich podróży, zwłaszcza dla polskich pasażerów. Oznacza to, że LOT poradził już sobie z koniecznością oddania wojsku części nieba, którą teraz musi omijać z powodu wojny w Ukrainie. Trzeba jednak przyznać, że w drugiej połowie kwietnia nie było już tak wielu zakłóceń w podróży spowodowanych strajkami kontrolerów lotów we Francji i zakłóceń na niemieckich lotniskach.

Globalnie najpunktualniejszym przewoźnikiem okazała się Iberia, która wylądowała zgodnie z rozkładem w przypadku 87,28 proc. swoich lotów. Na drugim miejscu znalazła się kolumbijska Avianca ( punktualność na poziomie 86,7 proc.), na trzecim inny przewoźnik południowoamerykański — brazylijsko- chilijskie linie Latam (85,80 proc.) Na kolejnych miejsca były Qatar Airways i Japan Airlines. Dopiero na 9. miejscu znalazł się drugi przewoźnik europejski — holenderskie KLM (79.1 proc.)

W Europie spada także liczba odwoływanych lotów. W kwietniu było ich 7468, podczas gdy w marcu — 14405, czyli o 48 proc. więcej. W swoich analizach Cirum bierze pod uwagę 10 proc. największych linii globalnych i 30 proc. regionalnych.