Władze Majorki wprowadziły „plan działań”, a jego wykonawcom dały 700 tysięcy euro, między innymi na zwiększenie zatrudnienia kontrolerów zajmujących się monitorowaniem rynku wynajmu mieszkań. Jak podaje Deutsche Welle, kontrolerzy z kolei coraz częściej sięgają po niestandardowe metody, na przykład korzystają ze służbowych kart kredytowych pozwalających im szybko rezerwować podejrzane obiekty oferowane na stronach internetowych. I wtedy robi się naprawdę nieprzyjemnie.
Czytaj więcej
Najpopularniejszą aplikacją podróżniczą w 2022 roku na świecie była aplikacja Ubera, a w Europie...
W ten sposób mogą uzyskać dostęp do konkretnego mieszkania, jakby byli turystami. Kontrole nasilane są wieczorami i w weekendy. To też nowość, bo wiele osób wynajmujących mieszkania turystom umieszcza swoje ogłoszenia w internecie, kiedy mają pewność, że kontrolerzy są już po pracy. - Teraz to się skończyło - ostrzega odpowiedzialny za sprawę dyrektor wydziału turystyki Andreu Serra.
To oczywiście ograniczy liczbę „dzikiego” wynajmowania mieszkań i pokoi turystom, tak na Majorcem jak i w wielu innych popularnych miejscach wakacyjnych, a także liczbę przyjezdnych. Dlaczego władze Majorki to robią? Bo popyt turystyczny fatalnie wpłynął na na rynek wynajmu mieszkań. Oferta dla turystów na platformach internetowych takich jak Airbnb nieustannie się zwiększa, ceny normalnych mieszkań na wynajem w wielu miastach szybują tak, że miejscowi w zasadzie nie mogą już znaleźć nic, na co byłoby ich stać. W stolicy Majorki, Palmie nie można już wynająć mieszkania za mniej, niż 900 euro. Średnia pensja wynosi zaś 1600 euro – brutto.
Czytaj więcej
Portugalia walczy z kryzysem mieszkaniowym. Rezygnuje z tzw. złotych wiz i ogranicza możliwość wy...