Ponad połowa używanych aut w Polsce jest uszkodzona lub po wypadku

Większość sprowadzanych do Polski używanych samochodów pochodzi z Niemiec. W styczniu przywieziono stamtąd ponad 31 tysięcy aut.

Publikacja: 17.02.2023 03:00

Polska należy do największych importerów używanych samochodów w Europie. Jednak sprowadzane auta lic

Polska należy do największych importerów używanych samochodów w Europie. Jednak sprowadzane auta liczą średnio po 13–14 lat

Foto: Shutterstock

Polski rynek używanych samochodów okazuje się dla kupujących coraz bardziej ryzykowny. Ponad połowa aut skontrolowanych w Polsce przez firmę Carfax, zajmującą się dostarczaniem historii europejskich i północnoamerykańskich pojazdów, to auta uszkodzone lub powypadkowe. Prognozy na 2023 r. nie są pod tym względem lepsze: prawdopodobieństwo nietrafionego zakupu jeszcze wzrośnie przez ograniczoną dostępność samochodów, w dodatku coraz starszych.

Problemem pozostaje zbyt mały udział aut pochodzenia krajowego, łatwiejszych do sprawdzenia. Ponad połowa samochodów trafiających na polski rynek wtórny pochodzi z prywatnego importu, w tym większość stanowią auta z Niemiec. – To sześć na dziesięć importowanych pojazdów, które bardzo często znajdują się w końcowym stadium swojej żywotności – ostrzega Frank Brüggink, założyciel i dyrektor zarządzający Carfax w Europie.

Czytaj więcej

Tesla wycofuje 362 758 aut. Oprogramowanie autopilota może powodować wypadki

Złom na wschód

Kłopotów nowym nabywcom będą przysparzać także używane auta sprowadzane z USA. Jak podaje Instytut Samar, w styczniu 2023 r. był to piąty kierunek pod względem ilości wwożonych do Polski samochodów. W ubiegłym miesiącu prywatni importerzy ściągnęli stamtąd prawie 2,7 tys. aut, o blisko jedną dziesiątą więcej niż rok wcześniej, zarazem dwa razy tyle co z Austrii i o dwie trzecie więcej niż z Włoch. Tymczasem według Carfax co siódmy sprowadzony z USA samochód miał orzeczoną szkodę całkowitą. – W Europie używane auta pochodzenia amerykańskiego cechują się najczęściej złym stanem technicznym. A stopień uszkodzeń pojazdów wzrasta tym bardziej, im dalej trafiają one na wschód – komentuje Brüggink.

Polski rynek używanych aut systematycznie się kurczy, podobnie jak ma to miejsce w innych krajach. To efekt wyhamowanej wymiany samochodów wskutek spadku produkcji i długiego czasu oczekiwania na nowe auta w salonach dilerskich. Jak podała działająca w Europie Środkowo-Wschodniej sieć autokomisów AAA Auto, koniec ubiegłego roku przyniósł w Polsce duży spadek liczby oferowanych samochodów. W grudniu 2022 r. było ich niespełna 169,4 tys., co oznacza spadek wobec listopada ub.r. o przeszło 25,1 tys. sztuk. Za to wraz ze spadkiem ofert wzrosła mediana ceny – o 1 tys. zł w stosunku do listopada 2022 r., zwiększając się do 30,9 tys. zł.

Wraz ze spadkiem liczby ofert rośnie wiek wystawianych do sprzedaży samochodów. Według Samaru w styczniu 2023 r. średnia wieku prywatnego importu sięgała 12,92 roku. A w przypadku aut z silnikami benzynowymi zbliżyła się nawet do poziomu 14 lat. Przy tym wielkość importu topnieje. W ubiegłym miesiącu zarejestrowano w Polsce niespełna 58,4 tys. sprowadzonych z zagranicy używanych samochodów osobowych i lekkich dostawczych, co oznacza spadek na przestrzeni roku o 4,4 proc. – To trzeci miesiąc z rzędu z wynikami poniżej 60 tys. sztuk – komentuje Samar.

Czytaj więcej

Jelcz wybuduje nową fabrykę i zatrudni ludzi. Wszystko przez wojskowe kontrakty

Najpopularniejszą sprowadzaną do Polski marką pozostaje Volkswagen. Najpopularniejszym modelem został w ub. roku Opel Astra, który nieznacznie wyprzedził wieloletniego lidera – Audi A4. Jednak w styczniu czołówka nieco się zmieniła: Audi A4 odzyskało pierwszą pozycję, natomiast Astra spadła na trzecie miejsce, za Volkswagena Golfa.

Stare do wymiany

Według opublikowanego miesiąc temu raportu „Vehicles in use, Europe 2022” Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Pojazdów ACEA, na koniec 2021 r. polski park samochodów osobowych liczył prawie 25,9 mln sztuk i był czwartym w UE, po Niemczech (48,5 mln), Włoszech (38,8) i Francji (38,7). Jego średnia wieku wynosiła 14,5 roku, a gorszy wynik miała Grecja (17 lat), Estonia (16,8), Czechy (15,6), Rumunia (15,1) i Łotwa (15). Dla porównania, najmłodsze samochody jeżdżą w Luksemburgu, gdzie średnia wyniosła 7,6 roku i w Danii – 8,5 roku. W Niemczech było to 10,1 roku.

Te proporcje mogą się teraz zmieniać, z uwagi na zaplanowany zakaz sprzedaży aut spalinowych od 2035 r. i coraz większą liczbę miast ze strefami czystego transportu, zakazującymi wjazdu najstarszym pojazdom. Planowana strefa w Warszawie już za pięć lat wykluczyłaby z centrum blisko 200 tys. aut należących do mieszkańców miasta. – Mając świadomość przyszłych ograniczeń, przynajmniej ci, którzy będą mogli, zaczną wymieniać samochody na młodsze – uważa Wojciech Drzewiecki, prezes Samaru.

Polski rynek używanych samochodów okazuje się dla kupujących coraz bardziej ryzykowny. Ponad połowa aut skontrolowanych w Polsce przez firmę Carfax, zajmującą się dostarczaniem historii europejskich i północnoamerykańskich pojazdów, to auta uszkodzone lub powypadkowe. Prognozy na 2023 r. nie są pod tym względem lepsze: prawdopodobieństwo nietrafionego zakupu jeszcze wzrośnie przez ograniczoną dostępność samochodów, w dodatku coraz starszych.

Problemem pozostaje zbyt mały udział aut pochodzenia krajowego, łatwiejszych do sprawdzenia. Ponad połowa samochodów trafiających na polski rynek wtórny pochodzi z prywatnego importu, w tym większość stanowią auta z Niemiec. – To sześć na dziesięć importowanych pojazdów, które bardzo często znajdują się w końcowym stadium swojej żywotności – ostrzega Frank Brüggink, założyciel i dyrektor zarządzający Carfax w Europie.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Legendarny szwajcarski nóż ma się zmienić. „Słuchamy naszych konsumentów”
Biznes
Węgrzy chcą przejąć litewskie nawozy. W tle oligarchowie, Gazprom i Orban
Materiał partnera
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Biznes
Kiedy rząd przedstawi strategię wobec AI i metawersum? Rosną naciski firm
Biznes
PFR żąda zwrotu pieniędzy od części firm. Esotiq i Prymus chcą wyjaśnień