Szczypiorniści zagrali w szarej strefie

Na mistrzostwach świata w piłce ręcznej toczących się w Polsce trzy reprezentacje złamały prawo i reklamowały nielegalnych bukmacherów. Grożą im astronomiczne kary – ustaliła „Rzeczpospolita”.

Publikacja: 18.01.2023 21:00

Szczypiorniści zagrali w szarej strefie

Foto: Adobe Stock

Nawet 100 mln zł mogą zapłacić federacje szczypiorniaka Holandii, Serbii oraz Czarnogóry za – niezgodne z polskimi przepisami – umieszczenie na strojach zawodników logotypów firm z branży hazardowej. Reklamowani w ten sposób operatorzy nie mają nad Wisłą licencji Ministerstwa Finansów, a to oznacza, że kadry tych krajów, grając na zawodach m.in. w Krakowie i Katowicach, promowały nielegalną działalność. Jak się dowiedzieliśmy, doniesienie w tej sprawie do resortu finansów oraz urzędu celno-skarbowego złożyło już rodzime stowarzyszenie Graj Legalnie.

Firmy bez licencji

Odbywające się w Polsce i Szwecji MŚ 2023 w piłce ręcznej to wielkie święto sportu, a fakt, że tak wielka impreza zagościła nad Wisłą, to prestiż. Radość mąci jednak afera hazardowa, jaka właśnie na tym turnieju wybuchła. Drużyny Czarnogóry, Holandii oraz Serbii wystąpiły bowiem na polskich arenach w strojach z logo nielegalnych u nas bukmacherów. Czarnogóra z SBBet, Holandia z Nederlandse Loterij, a Serbia z Mozzartbet. Żadna z wymienionych firm nie ma licencji w Polsce, a to – zdaniem ekspertów – oznacza, że federacje tych państw postąpiły niezgodnie z zapisami ustawy o grach hazardowych. – By działać w Polsce, firma bukmacherska musi posiadać licencję wydawaną przez Ministerstwo Finansów. Jeśli takiej licencji nie ma, to nie może nie tylko prowadzić swojej podstawowej działalności na naszym rynku, ale także się tutaj reklamować – tłumaczy Paweł Sikora, prezes stowarzyszenia Graj Legalnie, skupiającego licencjonowane firmy w tej branży. I zaznacza, że sprawa jest poważna, gdyż problem szarej strefy na tym rynku jest w Polsce gigantyczny.

Czytaj więcej

E-sport kusi hazardzistów. Napędza go pandemia

Wystarczy wspomnieć, że połowa rynku hazardowego w naszym kraju to działalność firm, które działają nielegalnie, nie płacą podatków, które zasilałyby budżet naszego państwa. – Legalna część branży od lat apeluje o wprowadzenie bardziej zdecydowanych działań wobec firm działających poza polskim prawem, w tym o skuteczniejsze blokowanie nielegalnych witryn internetowych oraz płatności na ich rzecz. Choć nowelizacja ustawy hazardowej z 2017 r. poprawiła sytuację w sektorze, to nadal nie można uznać, że problem szarej strefy został zażegnany – podkreśla Sikora. – Co więcej, szara strefa cały czas rośnie nominalnie – kontynuuje.

Jej udział maleje procentowo, ale tylko dlatego, że rośnie cały rynek hazardowy. – Oznacza to, że dziś niecałe 50 proc. tego rynku to znacznie więcej wartościowo niż np. 80 proc. jeszcze kilka lat temu – dodaje nasz rozmówca.

Jak zauważają w Graj Legalnie, zgodnie z prawem każdej ze wspomnianych federacji za naruszenie w tym zakresie polskiego prawa grozi aż do 33 mln zł kary (grzywna maksymalna sięga do 720 tzw. stawek dziennych). To teoria. Jakie konsekwencje w praktyce mogą ponieść wspomniane drużyny?

Czytaj więcej

Miasta pamiętają o szczypiorniaku. Wsparcie piłki ręcznej przez samorządy

Zwróciliśmy się w tej sprawie do Związku Piłki Ręcznej w Polsce (ZPRP). Nie skomentował jednak kontrowersyjnej sytuacji. Dostaliśmy informację, że musi skonsultować się wcześniej z Międzynarodową Federacją Piłki Ręcznej (IHF).

Co ciekawe, cieniem na MŚ w Polsce kładzie się też inna afera – chodzi o dochodzenie, jakie prowadzą duńscy dziennikarze. Tamtejsza telewizja TV2 podała, że są podejrzenia wobec grupy uznanych sędziów (z których część jest również arbitrami na trwającym właśnie turnieju w Polsce), którzy mogli być w przeszłości (w latach 2016–2017) zaangażowani w ustawianie kilkudziesięciu meczów szczypiorniaka.

Proceder kwitnie

Na razie nie wiadomo, czy kwestią reklamowania nielicencjonowanych w naszym kraju firm hazardowych zajmie się Ministerstwo Finansów. Resort nie odpowiedział na nasze pytania (zapowiedział, że to jednak zrobi). Tymczasem Adam Lamentowicz, prezes Polskiej Izby Gospodarczej Branży Rozrywkowej i Bukmacherskiej, twierdzi, że akceptując szarą strefę, akceptujemy pewnego rodzaju zachowania społeczne. – Niezależnie od jej rzeczywistego rozmiaru, wyobraźmy sobie sytuację, w której 20 proc. paliwa albo 30 proc. alkoholu pochodzi z nielegalnego źródła. Gdyby problem nie dotyczył hazardu, tylko luki w VAT, czy regulator akceptowałby problem? – zastanawia się prezes Lamentowicz.

Eksperci EY wyliczyli, że w 2021 r. obroty na rynku kasyn i zakładów bukmacherskich w Polsce osiągnęły 61,7 mld zł. Z tego w szarej strefie (nie licząc nielegalnej działalności na rynku stacjonarnym) wygenerowano aż 27,7 mld zł. Proceder kwitnie w najlepsze – z końcem ub.r. głośno było o zatrzymaniu 35 osób zamieszanych w organizowanie nielegalnych gier na automatach (wśród nich znalazło się dziesięciu funkcjonariuszy Krajowej Administracji Skarbowej oraz strażnik miejski, którym zarzucono ostrzeganie przestępców o kontrolach w zamian za łapówki). Każdego dnia rośnie natomiast lista tzw. domen zakazanych – rejestr nielegalnych stron internetowych oferujących hazard. Aktualnie MF zablokowało już łącznie prawie 29 tys. takich serwisów. Eksperci twierdzą jednak, że w miejsce zamkniętej domeny natychmiast powstają kolejne.

Opinia dla "Rz"
Mateusz Juroszek, prezes STS

Poziom szarej strefy w rynku kasyn i zakładów bukmacherskich online w nominalnym ujęciu rośnie. To poważny problem dla legalnej części operatorów. Niepokoi wzrost wydatków w szarej strefie w relacji do całkowitych wydatków polskich graczy. Sektor finansów publicznych, mimo nowelizacji prawa i wprowadzonych narzędzi przeciwdziałania szarej strefie, traci co rok setki milionów złotych z tytułu nieodprowadzonego podatku od gier, do których należy dodać utracone dochody z CIT czy PIT. W debacie publicznej pojawiają się różne szacunki wielkości szarej strefy, najczęściej nie towarzyszą im szczegóły co do metodyki i zakresu wykorzystanych danych. To utrudnia dyskusję o faktycznej skali zjawiska.

– Ustawa hazardowa ma wraz z upływem czasu coraz mniejszą skuteczność wobec nowych metod funkcjonowania szarej strefy. Rozwój technologii pozwala graczowi m.in. na korzystanie z VPN czy kryptowalut, dzięki czemu omija blokady na stronach nielegalnie działających firm. W dodatku nielegalne firmy tak dobrze podszywają się pod legalne, że gracz nie potrafi ich rozróżnić. Działające w szarej strefie globalne firmy wprowadzają klientów w błąd, sugerując, że posiadają polską licencję, i wykorzystują nawet nazwę naszego kraju do uwiarygodnienia swojej nielegalnej działalności – wyliczał niedawno (podczas Polskiego Kongresu Przedsiębiorczości) Łukasz Łazarewicz, prezes Związku Pracodawców Przemysłu Rozrywkowego i Gier.

Szacuje się, że w Polsce ponad 1,2 mln graczy regularnie korzysta z usług nielegalnych operatorów.

Nawet 100 mln zł mogą zapłacić federacje szczypiorniaka Holandii, Serbii oraz Czarnogóry za – niezgodne z polskimi przepisami – umieszczenie na strojach zawodników logotypów firm z branży hazardowej. Reklamowani w ten sposób operatorzy nie mają nad Wisłą licencji Ministerstwa Finansów, a to oznacza, że kadry tych krajów, grając na zawodach m.in. w Krakowie i Katowicach, promowały nielegalną działalność. Jak się dowiedzieliśmy, doniesienie w tej sprawie do resortu finansów oraz urzędu celno-skarbowego złożyło już rodzime stowarzyszenie Graj Legalnie.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Diesel, benzyna, hybryda? Te samochody Polacy kupują najczęściej
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Biznes
Konsument jeszcze nie czuje swej siły w ESG
Materiał partnera
Rośnie rola narzędzi informatycznych w audycie
Materiał partnera
Rynek audytorski obecnie charakteryzuje się znaczącym wzrostem
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Materiał partnera
Ceny za audyt będą rosły