Hokej jako jedyna gra zespołowa w naszym kraju nie ma sponsora zarówno dla reprezentacji, jak i rozgrywek ligowych. Owszem, działacze związkowi od lat czynią starania, by zmienić tę sytuację, ale niewiele z tego wynika. Jedynie samorząd województwa śląskiego, nie tylko przy okazji turniejów mistrzowskich, wspiera reprezentację i Śląski Dom Hokeja. I ten gest jest bardzo doceniany.
Rozgrywki ligowe, prowadzone przez osobną spółkę, w przeciwieństwie do innych dyscyplin zespołowych w Polsce również nie mają sponsora tytularnego. Trudno się więc dziwić, że hokej jawi się jako ubogi krewny na tle innych dyscyplin. Skąd się to bierze? Może potencjalnych darczyńców odstraszają długi, jakie ciągną się od lat za związkową centralą. Do tego ciągle rosną w efekcie narastających odsetek od zaległości.
Czy w tej sytuacji może dziwić opinia, którą powtarza się w środowisku, że gdyby nie samorządy, to zapewne hokeja na lodzie nie byłoby w naszym kraju? Zdają sobie z tego sprawę działacze wszystkich szczebli: od związkowej centrali do kierownika praktycznie każdej drużyny ligowej.
Pomoc magistratu
Z danych zebranych przez „Rzeczpospolitą” wynika, że w 2021 r. kluby najwyższej klasy rozgrywkowej dostały od samorządów 13,4 mln zł. Daje to średnio prawie 1,7 mln zł na zespół. Klubowe budżety w dużej mierze są konstruowane w oparciu o pieniądze od miasta lub od spółek miejskich, co widoczne jest na koszulkach poszczególnych drużyn. Tak na dobrą sprawę tylko zespół Comarch Cracovia jest jedynym prywatnym przedsięwzięciem sponsora, Janusza Filipiaka, właściciela Comarchu. Darczyńca „Pasów” wspiera piłkarski i hokejowy zespół.