Foto: Fotorzepa/ Iwona Trusewicz
W ciągu roku na Azorach w górę poszła o 5 proc. sprzedaż nowych aut, o 80 proc. przybyło pasażerów na lotniskach, noclegi w hotelach wzrosły o 2,5 proc., a sprzedaż żywności zwiększyła się o 6,4 proc.; produkcja prądu wzrosła o 3 proc., mięsa o 10,6 proc. a mleka spadła o 13 proc. Trzeba przyznać, że to nie są dane z miejsca ogarniętego kryzysem.
Michael Goulart: W jakiś sposób możemy być częściowo chronieni przed kryzysem energetycznym ze względu na naszą pogodę (na Azorach latem jest do 25 st., a zimą temperatura nie spada poniżej 16 st. -red). Nie mamy do czynienia z zimnem jak w północnej Europie, więc nie mamy potrzeby wydawania dużo np. na ogrzewanie domu. Z drugiej strony odczuliśmy kryzys energetyczny, szczególnie w cenach paliw. Benzyna 95 kosztowała u nas już 1,83 euro za litr, a w kontynentalnej części Portugalii przekroczyła w pewnym momencie 2 euro. Teraz benzyna potaniała u nas do 1,58 euro. Na początku roku kosztowała jakieś 1,4 euro. Elektryczność też podrożała, ale tutaj mamy z tym stary problem. Na Azorach jest jedna firma sprzedająca prąd. Chodzi więc o monopol, a nie o skutki wojny w Europie. Nie wykorzystujemy własnych źródeł energii jak geotermia, wiatr czy woda; wszystko importujemy. To nie jest dobre, bo zależymy bardzo od energii z zewnątrz. Autonomiczny rząd Azorów wspiera wprawdzie inwestycje w panele słoneczne dla domów, a np. w pensjonatach zakazany jest gaz do podgrzewania wody, ale to za mało, by zmienić cały nasz system energetyczny.
Rzeczywiście jeżdżąc po Sao Miguel widziałam bardzo mało paneli słonecznych; wiatraków nie ma w ogóle, choć wiatru nie brakuje. Być może szybko to się zmieni, pod wpływem zewnętrznych czynników. Tak jak to miało miejsce z boomem turystycznym.
Czas na turystykę
Azory mają wszystko czego szuka w takich miejscach turysta: wyjątkową przyrodę; bardzo dobre i co ważne w górskich terenie - bezpieczne drogi; szeroki wachlarz usług od wynajmu samochodów począwszy a na rejsach obserwacji wielorybów kończąc (wynajęcie małego auta na 11 dni to koszt ok. 1400-1500 zł); wspaniale utrzymane punkty widokowe, ogrody botaniczne, baseny geotermalne. Miasteczka są czyste, zadbane i pełne uroku, a atrakcje turystyczne dobrze oznaczone.
Wejście do azorskiego supermarketu to jakby znalezienie się w Biedronce. Nawet niektóre produkty, sposób opakowania czy etykiet są żywcem przeniesione z Portugalii do Polski przez portugalskiego właściciela. Jedynie dział rybny jest bogatszy i pełen świeżych ryb tak egzotycznych u nas jak np. nakrapiana, żółta murena czy płaty suszonego dorsza (bacalau).