Zakład będzie podobny do rozbudowywanej właśnie fabryki w Zielonej Górze, ale bez części badawczej.
– Musimy starannie się przygotować, zdobyć wszystkie homologacje i zgody oraz wziąć pod uwagę ustawę Buy American, która zmusza nas do zastosowania wysokiego udziału lokalnych komponentów. Kluczowe elementy oraz technologie będą pochodziły z Polski, pozostałe podzespoły będą wytwarzane w USA – ocenia współzałożyciel firmy i prezes jej zarządu Bartosz Kubik.
Spółka eksportuje 80 proc. produkcji. – W dziesięciu krajach Europy rozbudowujemy sieć dystrybucji, z własnymi oddziałami i handlowcami, którzy dotrą do indywidualnych, dużych odbiorców – opisuje prezes spółki.
Produkcja urządzeń odbywa się we wspomnianej fabryce w Zielonej Górze. Powstaje tam 3 tys. ładowarek rocznie, za dwa lata będzie to 10 tys., a za cztery–pięć lat – 50 tys. – Hamuje nas płytkość rynku dostawców i ograniczona dostępność komponentów. Chcemy zapewnić we własnym zakresie dostawy najważniejszych. Od kilku lat inwestujemy w fabryki i prowadzimy opracowanie technologii produkcji przekształtników energoelektronicznych. W 2023 r. ruszymy z ich wytwarzaniem. Od początku działalności mamy własne oprogramowanie. Własne będą także obudowy. Zastanawiamy się nad produkcją złącz – tłumaczy, podkreślając dobrą sytuację finansową.
To pomoże spółce umocnić się na wielomiliardowym europejskim rynku. – Mamy ponad 20-proc. udział, a w przypadku ładowarek do autobusów – w granicach 35–40 proc. – szacuje Kubik.