Niedobór mikroprocesorów i układów scalonych to poważny problem w łańcuchu dostaw niemal wszystkich produktów przemysłowych, szczególnie takich jak samochody czy sprzęt AGD. Elektronika jest teraz niezbędna praktycznie we wszystkim, a układów scalonych brakuje na rynku od momentu, w którym pandemia przerwała łańcuchy dostaw. Według dyrektora generalnego ASML Petera Wenninka, dużego dostawcy tego typu podzespołów, koncerny zaczynają uciekać się do naprawdę desperackich kroków, by pozyskać układy scalone do własnych produktów. Niewymieniony z nazwy koncern miał zakupić dostawę pralek tylko po to, by wyrywać z nich układy scalone i wykorzystywać je we własnych modułach.

– Zapotrzebowanie, które obserwujemy pochodzi z wielu miejsc – stwierdził Wennink w rozmowie z South China Morning Post.

Najwięksi producenci układów scalonych walczą natomiast o utrzymanie produkcji i pozyskanie komponentów do produkcji, co z kolei utrudnia fabrykom półprzewodników znaczne zwiększenie produkcji. Niedobory półproduktów i kolejne problemy w łańcuchach dostaw zwiększa również wojna na Ukrainie. Rosyjska agresja przerwała produkcję neonu w Ukrainie, co przekłada się na problemy w produkcji – neon wykorzystywany jest w produkcji układów scalonych.

Problemy z procesorami przekładają się na problemy producentów aut i elektroniki użytkowej. O tym, że musi obniżyć produkcję poinformowała Toyota, a Volkswagen i Tesla ostrzegły, że produkcja jest utrudniona przez braki kluczowych elementów. To powoduje, że spada sprzedaż nowych samochodów osobowych właśnie z powodu wąskich gardeł w kanałach dostaw.

Dla producentów elektroniki ulgę może przynieść dopiero spadek popytu na elektronikę użytkową, a tym samym na układy scalone i mikroprocesory. Tymczasem najwięksi producenci, jak Taiwan Semiconductor Manufacturing, mają swoją produkcję sprzedaną na rok wprzód. Przy czym ich moce produkcyjne są obniżone z powodu braków surowców i rąk do pracy.