Rz: Big data to nowa czy stara historia?
Tomasz Burzyński: Rozmowa o big data – rozległej siatce serwerów, na których można gromadzić i przetwarzać duże ilości danych – toczy się od dawna. Na świecie mamy z nią do czynienia od dziesięciu lat. W Polsce od kilku i na pewno jesteśmy mniej doświadczeni niż nasi koledzy w USA. Natomiast u nas rozwija się dynamicznie. Widać to np. po pojawiających się na uniwersytetach nowych kierunkach studiów.
W jakiej roli widzą się telekomy na tym polu?
Na razie koncentrujemy się na wykorzystaniu big data na własny użytek. Na świecie Verizon, Telefonica czy nasi koledzy z Orange we Francji potrafią już budować usługi na rzecz innych podmiotów. Oczywiście i my szukamy sposobów na tzw. monetyzację, ale nie jest to łatwe. Nie tylko ze względu na regulacje w Europie, ale też na percepcję tego zagadnienia przez klientów. Niestety, rozwiązania big data na naszym kontynencie niektórym kojarzą się z inwigilacją, mimo że na co dzień są przydatne do zupełnie innych rzeczy. Prosty przykład: internetowy serwis turystyczny podpowiada ofertę, która może się nam spodobać. Uważam, że taka jest kluczowa rola podobnych usług. Muszą w istotny sposób pomagać klientom, czy to oszczędzając im czas, czy to pieniądze, a najlepiej obie rzeczy naraz.
Czego wam potrzeba, aby oferować big data innym?