Polska Grupa Energetyczna, która wraz z duńskim koncernem Orsted wybuduje na polskiej części Bałtyku dwie farmy wiatrowe o łącznej mocy 2,5 GW, rozmawia już o finansowaniu projektu z bankami i funduszami. Chętnych do wsparcia tej inwestycji, której koszty szacuje się na 30–40 mld zł, nie brakuje. – Nie mam żadnych obaw, jeśli chodzi o pozyskanie finansowania dla tej inwestycji. Jest ogromne zainteresowanie projektem wśród banków z całego świata, ale też zagranicznych funduszy, w tym np. amerykańskich. To pokazuje, jak atrakcyjne biznesowo jest to przedsięwzięcie – zapewnia Wojciech Dąbrowski, prezes PGE.
Czas na działanie
PGE od dawna szukała partnera dla rozwoju swoich dwóch projektów – Baltica 3 o mocy 1 GW oraz Baltica 2 o mocy 1,5 GW. Negocjacje z Orsted trwały kilkanaście miesięcy i zakończyły się podpisaniem umowy o utworzeniu spółki joint venture, w której każda ze stron będzie miała po 50 proc. udziałów. Duński partner za objęcie nowych udziałów zapłaci 657 mln zł.
Teraz przed inwestorami etap przygotowania przetargów na dostawy kluczowych elementów przyszłych farm. Żeby pierwsza z elektrowni mogła ruszyć w 2026 r., jej budowa musiałaby się rozpocząć w roku 2024. – W przypadku tej inwestycji proces przygotowawczy trwa znacznie dłużej niż sama realizacja, bo praca na morzu specjalistów jest szalenie kosztowna. Musimy więc tak przygotować budowę, by czas realizacji był jak najkrótszy i trwał maksymalnie dwa lata – wyjaśnia Dąbrowski.
Oba projekty PGE kwalifikują się do uczestnictwa w 2021 r. w pierwszej fazie działania systemu wsparcia dla morskiej energetyki wiatrowej w Polsce. Poza tym spółka zgłosiła program inwestycyjny w morskie wiatraki do Krajowego Planu Odbudowy. – Mamy nadzieję, że znajdą się środki na wsparcie, bo to projekt kluczowy dla bezpieczeństwa energetycznego kraju – zaznacza prezes PGE.