"Dlaczego nie mówimy o dizajnie polskim, a skandynawskim - przede wszystkim w odniesieniu do takich krajów jak Szwecja i Dania? Bo tam, dzięki ogromnemu wsparciu państwa dla projektantów, systemowo budowano tę markę. W Polsce mamy bardzo dobre środowisko projektowe, mamy tradycje, znakomitych inżynierów; zarówno intelektualnie jak i technologicznie jesteśmy w stanie podołać temu zadaniu" - mówi PAP Gargas.
W siedzibie Instytutu na warszawskim Nowym Mieście te słowa nie brzmią jak przechwałka. W świadomości wielu Polaków to miejsce wciąż kojarzy się np. ze wspaniałą ceramiką z Ćmielowa. Starsi Warszawiacy do dziś wspominają instytutowy sklep przy ul. Świętojerskiej, w którym - w nawet w najbardziej szarych i siermiężnych latach komunizmu - można było kupić meble, tkaniny, porcelanę, których w ówczesnych czasach nie powstydziłyby się dizajnerskie salony europejskich stolic.