Francuskie resorty narciarskie płaczą po Brytyjczykach

Od soboty, 18 grudnia obowiązuje we Francji zakaz przyjazdów z Wielkiej Brytanii w obawie przed rozprzestrzenianiem się Omikronu, mutacji wirusa COVID-19.

Publikacja: 18.12.2021 15:34

Francuskie resorty narciarskie płaczą po Brytyjczykach

Foto: PAP/Abaca, Durand Thibaut

Teraz do Francji z Wielkiej Brytanii mogą wjechać wyłącznie Francuzi, współmałżonkowie, partnerzy osób mających francuskie obywatelstwo bądź Brytyjczycy mieszkający we Francji na stałe.

Dla właścicieli hoteli i operatorów wyciągów narciarskich we francuskich Alpach to finansowy dramat. Ten sezon miał rozpocząć odrabianie strat po fatalnym 2020/2021. Już jesienią zaczęły się zapełniać półki narciarskich butików w alpejskich kurortach. Trwały gorączkowe poszukiwania pracowników, którzy wyjechali na niziny szukając pracy poza turystyką. Branża ostro krytykuje władze za to, że ogłosiły zakaz przyjazdów dopiero w ostatni czwartek, 16 grudnia, czyli na dwa dni przed rozpoczęciem zimowego sezonu.

Francuskie stacje telewizyjne pokazują w kółko Brytyjczyków, którzy za wszelką cenę chcieli się dostać do Francji przed północą z piątku na sobotę. I rzeczywiście większości z nich się udało. Ale w Val d'Isere, dokąd przyjeżdżali właśnie przede wszystkim Brytyjczycy, 42 procent rezerwacji zostało odwołanych. W ostatnim sezonie przed pandemią do Francji przyjechało prawie 5 mln brytyjskich narciarzy. Ile ich przyjedzie teraz? I kiedy zakaz przyjazdów z Wysp zostanie zniesiony? A mówimy o wielkich pieniądzach. Dwuosobowy pokój ze śniadaniem w hotelu trzy gwiazdkowym to wydatek ponad tysiąca złotych za noc. W obiektach wyższych klas te ceny rosną nawet do 3-4 tys. złotych. Te ceny z pewnością będą musiały spaść, jeśli zakaz dla Brytyjczyków będzie obowiązywał dłużej.

— To finansowa klęska. Żaden biznes nie jest w stanie przetrwać, kiedy z dnia na dzień traci prawie połowę klientów — rozpaczał Christophe Lavaut, dyrektor jednego z ośrodków narciarskich. Nie krytykuje decyzji władz i doskonale rozumie, że trzeba walczyć z szybko rozprzestrzeniającą się mutacją. Ale nie ukrywa, że oczekuje od rządu konkretnej pomocy finansowej. Jak na razie jednak z Paryża nie usłyszał ani słowa otuchy.

Płaczą także restauracje. Bo Brytyjczycy chętnie lubili się napić i najeść po tym, jak schodzili ze stoków. I nie mieli problemów z wydawaniem pieniędzy.

François Badjily, dyrektor biura turystycznego w L'Alpe d'Huez, gdzie zazwyczaj jedna czwarta przyjeżdżających na okres bożonarodzeniowo-noworoczny to Brytyjczycy uważa, że na okres świąteczny ich miejsce zajmą Francuzi. — Ale potem, w styczniu-lutym Francuzi już raczej nie biorą urlopów. Wtedy naprawdę będzie bardzo źle – mówił. Średnio 4-osobowa brytyjska rodzina wydawała na tygodniowe wakacje zimowe we Francji ok. 4,5 tysiąca euro. Wielu Brytyjczyków wpłaciło zaliczki, niektórzy z nich przelali już całe należne kwoty. Te pieniądze odzyskają, ale nie natychmiast i rzadko cała kwota zostanie im zwrócona w gotówce. Większość z tych pieniędzy zostanie zamieniona na vouchery do wydania podczas następnych wakacji we Francji.

Tymczasem Austriacy prowadzą politykę całkowicie odmienną od francuskiej. Ponieważ liczba zachorowań na COVID-19 w tym kraju zaczęła spadać, rząd w Wiedniu poinformował, że na okres Bożego Narodzenia i Nowego Roku poluzuje nieco ograniczenia. A co ważne, to poluzowanie dotyczy również osób, które nie zostały jeszcze w pełni zaszczepione.

Tyle że Austriacy byli pierwszym krajem w Unii Europejskiej, który wprowadził lockdown jeszcze w listopadzie. Nadal jednak Austriacy, którzy nie zostali w pełni zaszczepieni mają na to czas do początku lutego. Wiadomo również, że ograniczenia w restauracjach i salach koncertowych nie będą obowiązywały w Sylwestra.

Teraz do Francji z Wielkiej Brytanii mogą wjechać wyłącznie Francuzi, współmałżonkowie, partnerzy osób mających francuskie obywatelstwo bądź Brytyjczycy mieszkający we Francji na stałe.

Dla właścicieli hoteli i operatorów wyciągów narciarskich we francuskich Alpach to finansowy dramat. Ten sezon miał rozpocząć odrabianie strat po fatalnym 2020/2021. Już jesienią zaczęły się zapełniać półki narciarskich butików w alpejskich kurortach. Trwały gorączkowe poszukiwania pracowników, którzy wyjechali na niziny szukając pracy poza turystyką. Branża ostro krytykuje władze za to, że ogłosiły zakaz przyjazdów dopiero w ostatni czwartek, 16 grudnia, czyli na dwa dni przed rozpoczęciem zimowego sezonu.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Wielkie firmy zawierają sojusz kaucyjny. Wnioski do KE i UOKiK
Biznes
KGHM zaktualizuje strategię i planowane inwestycje
Biznes
Rośnie znaczenie dobrostanu pracownika
Materiał partnera
Handel z drugiej ręki napędza e-commerce
Materiał partnera
TOGETAIR 2024: drogi do ocalenia Ziemi