Radziwiłł o Mennica Legacy Tower: Bronimy interesów inwestorów

Zostaliśmy zmuszeni do podjęcia pilnych kroków w celu zapewnienia ochrony inwestorom projektu Mennica Legacy Tower. Droga fałszywych oskarżeń sprowadzi Cezarego Jarząbka przed oblicze wymiaru sprawiedliwości – mówi Philip Radziwiłł.

Publikacja: 11.10.2021 21:00

Radziwiłł o Mennica Legacy Tower: Bronimy interesów inwestorów

Foto: Fotorzepa, Katarzyna Mikusek

W jaki sposób doszło do tak ostrego konfliktu między rodziną Radziwiłów a Cezarym Jarząbkiem na tle Mennica Legacy Tower (MLT)? Jeszcze do niedawna byliście partnerami, współwłaścicielami 50 proc. w projekcie (pozostałe 50 proc. ma giełdowa Mennica Polska), dziś Cezary Jarząbek zarzuca wam, że – jego zdaniem przy naginaniu prawa - wykluczyliście go z projektu na poziomie zarządzania i właścicielskim, co zagraża obligatariuszom MLT.

Ze smutkiem konstatujemy, że Cezary Jarząbek nie potrafi się rozliczyć z milionów złotych zebranych od obligatariuszy i zamiast przyjąć odpowiedzialność za własne działania i wykazać empatię wobec pokrzywdzonych przez niego obligatariuszy, usiłuje on manipulować opinią publiczną, także za pośrednictwem mediów. Cezary Jarząbek stara się uniknąć odpowiedzialność karnej, cywilnej i reputacyjnej w ten sposób, że oskarża wszystkich dookoła o nieuczciwość, chciwość, czy nielegalne działania. Tak samo, jak droga pustych obietnic bez pokrycia zaprowadziła Cezarego Jarząbka do poszkodowania setek obligatariuszy, którzy nie mogą się obecnie doczekać swoich pieniędzy, tak i droga fałszywych oskarżeń sprowadzi wkrótce Cezarego Jarząbka przed oblicze wymiaru sprawiedliwości. Występujemy z oskarżenia prywatnego o zniesławienie przeciwko Cezaremu Jarząbkowi - domagamy się 50 mln euro odszkodowania. Jego zachowania, w tym wypowiedzi z wywiadu dla „Rzeczpospolitej" z 28 września 2021 r., świadczą przeciwko niemu. To nie przypadek, że działamy responsywnie, jedynie odpowiadając w „Rzeczpospolitej" na jego wywiad, w którym rzuca fałszywe oskarżenia. Pieniądze lubią ciszę. Dziwi nas, że "Rzeczpospolita" zdecydowała się wydrukować wywiad z osobą wobec której działań toczy się postępowanie karne, nie zasięgając wcześniej informacji sprawdzających u pozostałych stron.

Zostaliśmy zmuszeni podjąć pilne kroki w celu zapewnienia ochrony wszystkim inwestorom projektu MLT. Cezary Jarząbek przez osiem lat zarządzał tym projektem zupełnie samodzielnie, bez naszego udziału. Nadużył naszego zaufania, narażając na szwank powodzenie i wartość całego przedsięwzięcia.

W jaki sposób?

Pan Jarząbek próbował realizować z pieniędzy naszych i zebranych od obligatariuszy inwestycje w inne projekty, choć nie miał na to zgody. Zaczął emitować obligacje, obiecując wysoką stopę zwrotu, a środki z coraz to nowych emisji wydawał w dużej mierze na wybrane przez siebie cele - inne niż deklarowane w warunkach emisji. W pewnym uproszczeniu: Jarząbek stopniowo zastawiał akcje MLT, aby sfinansować także swoje inne pomysły biznesowe, w które nie chcieliśmy się angażować.

Pierwotnie, w 2011 r. nasza spółka Loxeco, jako mniejszościowy inwestor, ulokowała w MLT 5 mln euro. Później jednak konieczne było nieplanowane wcześniej, awaryjne dokapitalizowanie projektu. Grożąc przymusowym rozwodnieniem udziału Loxeco, Cezary Jarząbek próbował wymusić dodatkowe miliony euro wraz oraz gwarancje posiadania finansowania, na co Radziwiłłowie ostatecznie zgodzili się dla dobra projektu. Na przestrzeni kolejnych lat konieczne było wielokrotne zwiększanie poziomu finansowania, by dotrzymać zobowiązań dotyczących prac budowlanych. Pan Cezary Jarząbek wielokrotnie przychodził do nas z żądaniami coraz to większych pieniędzy. Nie wiedzieliśmy wtedy, że kolejne transze dofinansowywania mają być przeznaczone na pokrycie rosnącego manka, które powstało po tym, jak pan Jarząbek przez kolejne lata finansował – za pośrednictwem środków MLT - różne inne, w tym swoje własne, prywatne, cele. Wkrótce zrozumieliśmy, że Pan Cezary Jarząbek szkodzi nie tylko naszym relacjom, ale i powodzeniu całej inwestycji.

To, co zbudował w MLT pan Cezary Jarząbek, przypomina piramidę finansową. Potwierdziły to badania audytora, które dowiodły, że znaczną część pieniędzy pozyskanych od obligatariuszy projektu MLT pan Jarząbek „pożyczył" sam sobie. Powierzone mu pieniądze wykorzystał na zaspokojenie swoich prywatnych potrzeb, a nie na budowę wieżowca. Dysponujemy dokumentacją kilkudziesięciu przelewów, które rodzą co najmniej podejrzenia o nielegalne zawłaszczanie środków obligatariuszy, co stoi w całkowitej sprzeczności z celami emisji obligacji i naraża obligatariuszy projektu MLT na stratę. Możemy wykazać dowodami, że pieniądze obligatariuszy, wpłacone przez nich na budowę wieżowca, były natychmiast przelewane na osobiste, zagraniczne konta Cezarego Jarząbka (mówimy o kwocie ponad 14 mln zł) lub na konta spółek powiązanych z Cezarym Jarząbkiem, ale niemających nic wspólnego z MLT (to kolejnych kilkanaście milionów złotych). Choć trudno w to uwierzyć, to na utrzymanie piramidy finansowej, czyli wykup kolejnych zapadających wcześniej obligacji wyemitowanych przez siebie, Cezary Jarząbek przeznaczył kolejne kilkadziesiąt milionów złotych, które zdołał pozyskać od obligatariuszy projektu MLT. W rezultacie na budowę wieżowca pan Jarząbek przeznaczył mniej niż połowę środków pozyskanych od obligatariuszy MLT.

Nasze podejrzenia odnośnie do potencjalnej malwersacji przy rozdysponowaniu środków z emisji obligacji MLT i ich rozliczaniu potwierdziły działania prokuratury i CBA, które dokonały przeszukania w mieszkaniu i biurach Cezarego Jarząbka, w związku z prowadzonym śledztwem dotyczącym działania na szkodę spółek i obligatariuszy oraz prania brudnych pieniędzy. W konsekwencji co najmniej nieprawidłowego dysponowania środkami finansowymi przez Pana Jarząbka, kolejne zarządzane przez niego spółki wpadały w coraz większe kłopoty finansowe.

Chciałbym podkreślić, i mamy na to dowody, że wszelkie zobowiązania dotyczące obligacji związanych z MLT są zobowiązaniami wynikającymi wyłącznie z decyzji podejmowanych osobiście przez Cezarego Jarząbka i zostały zaciągnięte przez spółki zarządzane wyłącznie przez niego. Wszelkie długi zabezpieczone przez Cezarego Jarząbka zastawem na akcjach MLT zostały zaciągnięte bez naszej zgody i wiedzy, a dowiedzieliśmy się o nich już po fakcie. Fakt ten ma nadzwyczaj istotne znaczenie i wiele mówi o tym, kto ponosi odpowiedzialność i brał udział w podejmowaniu decyzji i realizowaniu emisji obligacji MLT organizowanych przez Cezarego Jarząbka.

Nasza spółka Loxeco nie angażowała się i nie inwestowała w inne projekty kierowane przez Cezarego Jarząbka i nie ponosi odpowiedzialności za refinansowanie oraz wykup obligacji detalicznych i korporacyjnych wyemitowanych w związku z nimi. Loxeco nie jest prawnie zobowiązana do wykupienia, spłacenia czy zrefinansowania jakichkolwiek obligacji, a jeśli to zrobi to z własnej woli w celu spłaty zastawów ustanowionych na akcjach projektu MLT.

Cezary Jarząbek argumentuje, że rozwiązaniem problemu byłaby sprzedaż MLT, co pozwoliłoby wam zainkasować godziwy zysk, a jemu spłacić obligatariuszy – ale jego zdaniem blokujecie transakcję, by zgarnąć całą pulę, oczekujecie coraz więcej pieniędzy za swoją część.

To zupełna nieprawda. Było wręcz odwrotnie.

Pojawiło się realne ryzyko, że pan Cezary Jarząbek będzie próbował sprzedać MLT znacznie poniżej ceny rynkowej, a uzyskane ze sprzedaży środki rozdysponuje na szkodę i z naruszeniem praw innych inwestorów. Jednym słowem, pan Cezary Jarząbek, by ratować własna skórę i ukryć manko w kasie, usiłował sprzedać projekt MLT przedwcześnie i w sposób narażający akcjonariuszy oraz obligatariuszy na poważną stratę. To dlatego wnieśliśmy do Sądu Okręgowego w Warszawie, aby zakazał sprzedaży MLT bez zgody Loxeco i innych akcjonariuszy - i sąd taki zakaz wydał, jest on nadal w mocy.

Znaleźć rozwiązanie próbowaliśmy już wiele razy. Tylko my faktycznie podpisaliśmy list intencyjny z funduszem CPI w sprawie oferty zbycia im 50 proc. udziałów w MLT, co otworzyłoby drogę do przeprowadzenia badania due diligence. Gdyby Cezary Jarząbek też go podpisał, o co był proszony, dziś dostalibyśmy od CPI ofertę ostateczną. Tak samo było w IV kwartale 2020 r. z ofertą funduszu DWS, która także została przez Pana Jarząbka zablokowana - a trzeba pamiętać, że oferta DWS była składana w środku pandemii, czyli w trudniejszej sytuacji niż teraz, po oddaniu budynku do użytkowania. Następnie miałem okazję poszukiwać możliwości sprzedaży projektu przy pomocy firmy CBRE. Większość poważnych inwestorów instytucjonalnych mówiła, że jeśli to Cezary Jarząbek nadal będzie kontrolował projekt MLT, a nie my, to ci inwestorzy na transakcję nie chcieliby nawet spojrzeć.

Cezary Jarząbek zarzuca wam oraz wskazanemu przez was i zatwierdzonemu przez sąd zarządcy, że zmiany korporacyjne zostały dokonane w sposób naginający prawo, przy przekroczeniu uprawnień. Jego zdaniem, sytuacja wróciła do punktu wyjścia, bo na początku października sąd orzekł, że zabezpieczenie powództwa – które było podstawą do zmian w zarządach spółek – upadło. Cezary Jarząbek zaskarżył też uchwały zgromadzeń i 1 października uzyskał zabezpieczenie powództwa że Philip i John Radziwiłłowie nie mogą podejmować decyzji w imieniu tej spółki bez zgody Jarząbka.

Po pierwsze, żadne postanowienie sądu nie dotyczy spółki będącej właścicielem budynku MLT. Po drugie, oczywiście  skarżymy oba uzyskane przez pana Jarząbka postanowienia z początku października, bo naszym zdaniem w pierwszym przypadku zabezpieczenie nie upadło, a w drugim zarejestrowana umowa spółki przewiduje dwu- a nie trzyosobową reprezentację – i ani zarząd, ani sąd, nie są władni zmienić umowy spółki wbrew woli zgromadzenia wspólników.

Zmiany w zarządach zostały już zarejestrowane przez KRS i to w większości przypadków prawomocnie. Dlatego - wbrew twierdzeniom Pana Jarząbka - stwierdzenie upadku zabezpieczenia, czy zawieszenie skuteczności uchwał po tym jak zostały one już wykonane i zarejestrowane w KRS, nie unieważnia wstecznie wcześniejszych uchwał ani nie odwraca dokonanych przez nie zmian w spółkach MLT, ani nie przywraca Pana Jarząbka do żadnej ze spółek MLT. Proste sięgnięcie do publicznie dostępnej treści KRS pokazuje że w spółkach MLT jest nadal tylko dwóch członków zarządu: Philip i John Radziwiłłowie, którzy kierują spółką, a nie trzecia osoba, pan Jarząbek.

Po trzecie, w kolejnej decyzji sądu w identycznej sprawie datowanej na 7 października, a ujawnionej w systemie 11 października, sąd ograniczył się jedynie do wstrzymania uchwał, a oddalił dwa kolejne żądania pana Jarząbka - upoważnienia go do wyrażania zgody na czynności Philipa i Johna Radziwiłów oraz wstrzymania wykonalności wpisów w KRS. Pokazuje to, że twierdzenia Pana Jarząbka o jego powrocie do współzarządzania spółkami MLT zostały negatywnie zweryfikowane przez sąd w ciągu sześciu dni między 1 a 7 października.

Co do stwierdzeń o naginaniu prawa, zarządca udziałów został upoważniony przez sąd do zarządzania, czyli do wykonywania praw korporacyjnych z udziałów w spółkach MLT. Dalsze utrzymywanie w zarządach pana Jarząbka prowadziło i mogło pośrednio albo bezpośrednio prowadzić dalej do spadku wartości udziałów, a rolą zarządcy jest skuteczne przeciwdziałanie temu. Odwołanie pana Jarząbka przez zarządcę udziałów było zatem oczywistą koniecznością ze względu na powszechnie znane informacje o niespłaceniu przez spółki kierowane przez Cezarego Jarząbka obligacji i innych zobowiązań oraz o jego problemach karnych, które powodują, że nastąpiła utrata zaufania do menedżerskich poczynań. Powstało przez to ryzyko dalszej utraty wartości praw udziałowców w spółkach projektu MLT, gdyby to Pan Jarząbek miał on nimi dalej zarządzać.

My zresztą wcześniej otwarcie zażądaliśmy, aby Cezary Jarząbek zrezygnował z operacyjnego zaangażowania w projekt z uwagi na toczące się postępowanie karne oraz konflikt interesów, zadawaliśmy pytania m.in. o to, co stało się z 14 mln zł przelanych na jego konta z pieniędzy obligatariuszy MLT, dlaczego po cichu wyprowadził pieniądze przeznaczone na finansowanie MLT do innych, powiązanych ze sobą spółek, pytaliśmy też o status postępowania karnego w sprawie transakcji z udziałem tych spółek. Zgłaszaliśmy wnioski, by Cezary Jarząbek odpowiedział na pytania na walnych zgromadzeniach wspólników, wnosiliśmy też, by zgromadzenie pozbawiło Cezarego Jarząbka prawa do zarządzania projektem i spółką. Jednak Cezary Jarząbek, jako przedstawiciel udziałowca większościowego, wszystko to zablokował, tłumaczyć się nie chciał, interesowała go tylko blankietowa zgoda na zbycie MLT. Zresztą dopiero po interwencji sądu i wydaniu postanowienia o zabezpieczeniu powództwa Cezary Jarząbek uznał, że musi mieć zgodę zgromadzenia na transakcję.

Jaki jest w takim razie plan rodziny Radziwiłłów dla MLT?

Naszym celem jest stabilizacja i wzrost wartości projektu oraz realizacja interesów spółek projektu, a także najemców, współpracowników, kontrahentów, obligatariuszy i inwestorów. Pierwsze pozytywne efekty naszych działań są już widoczne w tym, że prawie cały zespół projektu MLT, który wcześniej zagłosował nogami i zdecydował się odejść, zmienił zdanie. Po przejęciu przez nas zarządzania spółką osoby te zdecydowały się pozostać i podjąć na nowo współpracę z nami, by zapewnić stabilizację i doprowadzić projekt do szczęśliwego końca.

W dalszej perspektywie dążymy do sprawiedliwego zaspokojenia obligatariuszy i wypracowania zysku pozostałym inwestorom MLT. Zysku, który odpowiada wartości rynkowej projektu, który jest jedną z ikon na stołecznym rynku nieruchomości. W tym celu prowadzimy w dobrej wierze intensywne negocjacje ze wszystkimi stronami. Mamy nadzieję, że zawiedzione ambicje Cezarego Jarząbka i jego kłopoty karne nie będą przeszkodą w osiągnięciu racjonalnego porozumienia.

Czy zgodzilibyście się sprzedać swoje udziały? Cezary Jarząbek mówił, że rozmawia z amerykańskim funduszem w tej sprawie.

W pierwszej kolejności musi nastąpić ustabilizowanie sytuacji. Potem nie wykluczamy żadnych rozwiązań i strategii inwestycyjnych. Głęboko wierzymy, że podejmowane przez nas obecnie działania będą skutkowały wzrostem wartości MLT z korzyścią dla wszystkich – najemców, pracowników, kontrahentów, inwestorów, a nawet samego pana Cezarego Jarząbka.

W najnowsze pomysły Cezarego Jarząbka nie wierzymy. Przecież wielokrotnie składał nam, obligatariuszom i innym inwestorom, obietnice bez pokrycia. My Cezaremu Jarząbkowi nie ufamy, ale konstruktywna rozmowa jest zawsze możliwa i my jesteśmy na nią otwarci.

W jaki sposób doszło do tak ostrego konfliktu między rodziną Radziwiłów a Cezarym Jarząbkiem na tle Mennica Legacy Tower (MLT)? Jeszcze do niedawna byliście partnerami, współwłaścicielami 50 proc. w projekcie (pozostałe 50 proc. ma giełdowa Mennica Polska), dziś Cezary Jarząbek zarzuca wam, że – jego zdaniem przy naginaniu prawa - wykluczyliście go z projektu na poziomie zarządzania i właścicielskim, co zagraża obligatariuszom MLT.

Pozostało 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Giganci łączą siły. Kto wygra wyścig do recyklingu butelek i opakowań?
Biznes
Borys Budka o Orlenie: Stajnia Augiasza to nic. Facet wydawał na botoks
Biznes
Najgorzej od pięciu lat. Start-upy mają problem
Biznes
Bruksela zmniejszy rosnącą górę europejskich śmieci. PE przyjął rozporządzenie
Biznes
Niedokończony obraz Gustava Klimta sprzedany za 30 mln euro