Trwające coraz częściej remonty bieżące bloków węglowych sprawiają problemy Polskim Sieciom Elektroenergetycznym. Symbolicznym początkiem trudnego okresu jest planowany wcześniej miesięczny przestój pracy największego bloku energetycznego w Polsce B11, wchodzącego w skład kompleksu w Kozienicach. W sukurs przychodzi jednak wiatr.
Dobre już było
W sierpniu Polska była eksportem energii netto. Był to pierwszy raz od kilku lat. Kierunek przepływów energii może jednak uśpić naszą czujność. Początek września odznaczał się rosnącą produkcją energii z wiatru i wciąż utrzymującą się na wysokim poziomie produkcją energii z fotowoltaiki. Jesień może być jednak mniej optymistyczna niż nam się to wydaje. Świadomy sytuacji jest operator systemu Polskie Sieci Elektroenergetyczne (PSE). Jeżeli prognozowana jest trudna sytuacja bilansowa, PSE mogą wykorzystać różne narzędzia, służące do utrzymania odpowiedniego poziomu rezerw. Oprócz np. polecenia zwiększenia generacji czy zmiany terminów remontów od tego roku operator może wykorzystać także rynek mocy. To mechanizm, w ramach którego elektrownie otrzymują wynagrodzenie w zamian za gotowość dostarczenia mocy do systemu. W rynku mocy uczestniczą także jednostki redukcji zapotrzebowania, które ograniczają swoje zużycie (tzw. Demand Side Response, DSR). Żeby jednak skorzystać z rynku mocy, operator musi ogłosić tzw. okres zagrożenia dostaw energii elektrycznej i nie może tego zrobić później niż osiem godzin przed realizacją obowiązku mocowego. W praktyce jest to tylko formalny krok i nie oznacza żadnych trudności dla odbiorców. Czy operator będzie musiał sięgnąć po ten mechanizm? Coraz mocniej wiejący wiatr może oddalić tę perspektywę.
Czytaj więcej
Największym problemem energetyki będzie konieczność przyspieszonego odejścia od węgla. Atom zaś pojawi się później, niż przewidują to dokumenty rządowe – wynika z raportu PIE.
PSE tłumaczą, że system działa normalnie i bez zakłóceń. Problemem są jednak wyłączenia bloków energetycznych, jak nowy blok w Elektrowni w Jaworznie, gdzie awaria i naprawy wstrzymały jego prace co najmniej do lutego 2022 roku. Może to przyspieszyć ogłoszenie po raz pierwszy „okresu zagrożenia rynku mocy". Plany pracy systemu wskazywały, że już we wrześniu wymagana przez operatora rezerwa mogła nie być dotrzymana. Sytuację poprawiły m.in. warunki pogodowe, które zwiększyły generację z OZE. Mocny wiatr, który zagościł w Polsce we wrześniu, wprawił w ruch farmy wiatrowe. W czwartek, 23 września, o 20.15 padł chwilowy rekord produkcji energii z wiatru, który wyniósł 6,05 GW. Poprzedni rekord pochodził z 27 grudnia 2020 roku i było to 5,7 GW. PSE podkreśla, że wchodzimy w okres jesienno-zimowy, kiedy generacja z wiatru zwykle rośnie. – W momencie ostatniego rekordu wiatraki na lądzie odpowiadały za jedną czwartą krajowego zapotrzebowania na prąd, co pokazuje, jak rośnie ich rola w miksie energetycznym Polski. Niestety, sektor odnawialnych źródeł w Polsce nie wykorzystuje swojego potencjału. Nadal czekamy na zmiany w prawie energetycznym i ustawie odległościowej, które pozwoliłyby na dynamiczny rozwój wiatraków na lądzie. To kluczowe i najbardziej palące potrzeby, biorąc pod uwagę fakt, że dalszy rozwój lądowej energetyki wiatrowej może pomóc obniżyć ceny energii – podkreśla prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej, Janusz Gajowiecki.