We wtorek od rana strajkowało pięć związków zawodowych kontrolerów lotów na większości francuskich lotnisk, w tym paryskich Roissy Charles de Gaulle i Orly, gdzie zgodnie z zaleceniem agencji żeglugi powietrznej odwołano odpowiednio jedną czwartą i połowę lotów. Z Roissy nie odleciały np. 3 rejsy LOT i Air France do Warszawy. Całkowicie unieruchomione zostały lotniska w Pau, Biarritz, Grenoble, La Rochelle i Chambery.
Kontrolerzy się obawiają, że w związku z liberalizacją rynku lotniczego i integracją kontroli lotów w Europie dojdzie do cięć zatrudnienia. Ich zdaniem w tym roku na miejsce 190 pracowników, którzy dobrowolnie odejdą z pracy, nie planuje się przyjmowania nowych, a liberalizacja wymaga większej liczby ludzi. Jeśli ich nie będzie, ucierpieć ma bezpieczeństwo podróżnych.
Dokument upraszczający europejski ruch lotniczy podpisały już Niemcy, Francja, Belgia, Luksemburg, Holandia i Szwajcaria. Organizatorzy strajku mają nadzieję, że czas, jaki wybrali na swój protest (we Francji i Wielkiej Brytanii trwają ferie zimowe), spowoduje, że protekcjonistycznie nastawiony prezydent Nicolas Sarkozy ulegnie ich naciskom. Tym bardziej że w marcu zaplanowane są wybory do władz regionalnych.
To kolejny strajk na francuskich lotniskach w ciągu ostatnich dni. W ostatni weekend przestali pracować bagażowi, którzy uznali, że tylko w ten sposób będą w stanie wymusić poprawę warunków zatrudnienia.
Od piątku 26 lutego do poniedziałku 1 marca odmówiły pracy dwa związki zawodowe pilotów Air France – reprezentujące 15 proc. załogi UNPL i R-Way. Oni z kolei nie zgadzają się na reformę AF Cargo i przeniesienia części pilotów do należącej do AF taniej linii Transavia. Przewoźnik zapewnił, że zrobi wszystko, aby nie ucierpieli na tym pasażerowie, w każdym razie bez problemu powinny odlatywać samoloty w rejsy długodystansowe. Trasy krótkie, europejskie i wewnętrzne połączenia francuskie AF przekazał Transavii.