Turkish Airlines myśli o LOT

Turecki przewoźnik to nowy gracz na liście chętnych do zakupu akcji PLL LOT – ustaliła „Rz”. Linia ma w kasie blisko 2 mld dolarów, które może wykorzystać na przejęcia

Aktualizacja: 26.02.2010 11:23 Publikacja: 26.02.2010 02:50

Według informacji „Rz” Turkish Airlines jest jednym z potencjalnych inwestorów, którzy wyrazili zain

Według informacji „Rz” Turkish Airlines jest jednym z potencjalnych inwestorów, którzy wyrazili zainteresowanie wstępną ofertą prywatyzacyjną MSP

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Lokaj klok Krzysztof Lokaj

Według informacji „Rz” współpraca Turkisha z LOT miałaby się zacząć od wymiany akcji. Zwiększenie wykorzystania samolotów LOT dałoby polskiemu przewoźnikowi większe wpływy niezbędne do finansowania kosztownej restrukturyzacji, jaką przeprowadza zarząd.

[wyimek]26 milionów pasażerów przewiozły w 2009 r. Turkish Airlines[/wyimek]

Polski przewoźnik nie został jednak uwzględniony w priorytetach planu prywatyzacji na 2010 r., choć wstępny proces, przy którym doradza bank Morgan Stanley, już się rozpoczął. – Nie ma go na liście 29 najważniejszych spółek, w których w tym roku Skarb Państwa chce sprzedać swoje udziały – przyznał wiceminister skarbu Zdzisław Gawlik. Jednocześnie jednak zaznaczył, że jeden z dwóch inwestorów branżowych, którzy wyrazili wstępne zainteresowanie LOT, podchodzi do tematu poważnie i trwają z nim intensywne rozmowy.

Szybką prywatyzację wstrzymuje jednak ustawa o LOT – zgodnie z obowiązującymi przepisami Skarb Państwa nie może dzisiaj zmniejszyć stanu posiadania poniżej 50 proc. akcji spółki. Dopiero zmiana ustawy może umożliwić sprzedaż całego pakietu.

– Zanim zdecydujemy, czy preferujemy dla LOT inwestora branżowego, czy w grę wchodzą też finansowi, chcemy najpierw poznać w tym względzie opinię doradcy, kiedy będzie już mieć pełen przegląd potencjalnych inwestorów – mówi Zdzisław Gawlik.

Reklama
Reklama

Według informacji „Rz” Turkish Airlines jest jednym z potencjalnych inwestorów branżowych, którzy wyrazili zainteresowanie wstępną ofertą prywatyzacyjną Ministerstwa Skarbu Państwa. Turkish Airlines to dzisiaj najszybciej rozwijająca się linia lotnicza w Europie. Także jedna z najbardziej dochodowych – pod koniec roku jej zapasy gotówki wynosiły 1,9 mld dolarów. To także jedyny przewoźnik, który w najtrudniejszym dla lotnictwa roku 2009 zanotował dwucyfrowy przyrost liczby pasażerów. Co prawda pomaga mu w tym fakt, że rynek turecki jest praktycznie zamknięty dla konkurencji, ale największy przyrost Turkish zanotował na trasach długodystansowych – do Chin, Stanów Zjednoczonych i Afryki.

W ubiegłym roku Turcy próbowali przejąć Austrian Airlines, co pozwoliłoby im utworzyć swoje centrum przesiadkowe w Wiedniu. Ubiegli ich jednak Niemcy z Lufthansy. Prezes Turkisha Temel Kotil nie ukrywał, że nadal będzie szukał partnerów. – Wielkim błędem było przyjęcia Turkish Airlines do Star Alliance – mówił wówczas „Rz” prezes jednej z europejskich linii lotniczych. – Oni będą się tutaj rozpychać, aż wreszcie coś uda się im kupić – mówił.

Do partnerstwa LOT z Turkishem sceptycznie nastawiony jest Adrian Furgalski, ekspert Zespołu Doradców TOR. – To kolejny egzotyczny pomysł, tak jak przedtem próba namówienia dubajskich Emirates, aby kupiły LOT – mówi. – Trudno sobie wyobrazić, jak wyglądałoby takie joint venture i ile akcji Turkisha miałoby zostać wymienione na akcje LOT. Niedawno razem z ekspertem rynku lotniczego prof. Włodzimierzem Rydzkowskim próbowaliśmy wycenić LOT i wyszło nam, że jest to nie więcej niż połowa embraera 175, które ma dzisiaj polski przewoźnik – mówi Furgalski.

Innego zdania jest austriacki analityk europejskiego rynku lotniczego Kurt Hofmann. – Turkish Airlines cały czas rozgląda się po Europie, aby wzmocnić tutaj swoją obecność. Były prezes Turkisha powiedział kiedyś, że kupno małej linii na Bałkanach – Air Bosnia, to test, czy jest w stanie zaistnieć na rynku lotniczych przejęć – mówi „Rz”.

Turkish zyskałby na współpracy z LOT, umacniając swoją pozycję w Europie Środkowej. To z kolei pomogłoby w osiągnięciu celu, jaki postawił sobie prezes przewoźnika, który chce się stać czwartą co do wielkości europejską linią po Lufthansie, British Airways i Air France.

– Turkish nie oszczędza na inwestycjach w swój wizerunek, chce być postrzegany jako marka globalna. I zapewne rzeczywiście tak się stanie – dodaje Hofmann. Jego zdaniem LOT, który na własnym rynku konkuruje z bardzo silnymi przewoźnikami, również przyda się silny partner z kraju, gdzie rynek kwitnie. – Nie mówiąc już o tym, że wzrosłaby liczba pasażerów nie tylko z Turcji do Europy Środkowej i Wschodniej przez Warszawę, ale również i z Bliskiego Wschodu oraz Afryki.

Reklama
Reklama

– Zamierzam przekonać pasażerów z Polski, aby korzystali ze Stambułu jako z portu przesiadkowego w podróżach do Afryki i na Bliski i Daleki Wschód – mówił kilka tygodni temu w rozmowie z „Rz” Temel Kotil. – Przecież najwięcej tras i tak prowadzi przez Turcję.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki: d.walewska@rp.pl

[ramka][b]Inżynier z wizją za sterami ekspansywnej linii[/b]

Temel Kotil na najtrudniejsze czasy dla rynku lotniczego przyjął inną strategię niż pozostałe linie – okazała się zadziwiająco skuteczna. Najbogatsi ograniczali liczbę miejsc w droższych klasach, Turkish je zwiększał, dodając do największych maszyn także klasę pierwszą. Tam, gdzie Lufthansa, Air France czy KLM zamykały połączenia, Turkish je otwierał. Tylko w tym roku TA planuje otwarcie 17 nowych tras, w tym jednej do Indonezji, a niedawno uruchomił loty do Delhi, Mumbaju, Chicago, Zagrzebia, Sarajewa, Addis Abeby, Chartumu, Bahrajnu i Dauhy. W przyszłym roku planuje wydłużenie tej ostatniej trasy do Australii, czym rozwścieczył narodowego przewoźnika Qantasa. Nowe połączenia są testowane w cyklu od trzech lotów tygodniowo; jeśli się sprawdzą, samoloty zaczynają latać codziennie.

Początkowo konkurencja patrzyła na Kotila z niedowierzaniem, dzisiaj już z podziwem.

W 2009 roku linia przewiozła 26,8 mld pasażerów, plany na rok 2012 to 40 mln. Mimo kosztownej ekspansji TA był w 2008 roku czwartą najbardziej dochodową linią na świecie, w 2009 jest już na trzecim miejscu.Prezes Turkish Airlines z wykształcenia jest inżynierem lotnictwa. Studiował na politechnice w Stambule, potem skorzystał z amerykańskiego stypendium i zrobił kolejny dyplom na University of Michigan w Ann Arbor. Stamtąd wrócił na stanowisko wykładowcy w rodzimej uczelni, gdzie zajmował się między innymi projektowaniem samolotów. Pracę w Turkishu zaczął w 2003 roku na stanowisku wiceprezesa ds. technicznych. W 2005 roku został prezesem TA i postarał się, aby narodowa linia turecka jak najszybciej wstąpiła do sojuszu Star Alliance, w którym numerem jeden jest niemiecka Lufthansa. Ulubione powiedzenie Kotila to: „Jakość nie ma narodowości”. Twarzą Turkisha jest Kevin Costner, znany m.in. z filmu „Bodyguard”.

Reklama
Reklama

Dzięki współpracy z LOT Turkish mógłby mocniej zaistnieć w naszym regionie Europy, a Warszawa miałaby szansę na utworzenie regionalnego hubu. W przypadku aliansu z innymi liniami PLL LOT byłby jedynie linią dowożącą pasażerów do dużych lotnisk w Europie, przede wszystkim w Niemczech.

[i]—d.w.[/i][/ramka]

Biznes
Nowy szef Konfederacji Lewiatan: Wyobrażam sobie fuzje organizacji biznesowych
Biznes
Trump straszy UE, Ryanair wraca do Modlina, KE planuje nowe podatki
Biznes
Będzie drastyczna unijna podwyżka akcyzy na papierosy? Okoniem staje Szwecja
Biznes
Cenny ręcznik z Wimbledonu. Iga Świątek rozsławiła nie tylko kluski z truskawkami
Biznes
Polskie start-upy bez pieniędzy, odbudowa Ukrainy i współpraca Paryża z Londynem
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama