Bałtycka elektrownia wychodzi z ziemi

Ruszyła budowa elektrowni jądrowej w graniczącym z Polską obwodzie kaliningradzkim

Publikacja: 01.03.2010 10:46

Po raz pierwszy w historii Rosjanie dopuszczą do tej skali inwestycji zagranicznych inwestorów

Po raz pierwszy w historii Rosjanie dopuszczą do tej skali inwestycji zagranicznych inwestorów

Foto: Bloomberg

Kamień węgielny pod Bałtycką Elektrownię Atomową (BEA) wkopał w ziemię 60 km na północ od granicy z Polską (osada Krasnoje Sieło pod miasteczkiem Niemen) wicepremier Siergiej Iwanow i prezes państwowego koncernu Rosatom Siergiej Kirienko.

Elektrownia o mocy 2300 MW jest priorytetem inwestycyjnym Kremla. Pierwszy blok energetyczny ma zacząć pracę w 2016 r. Drugi – dwa lata później. Rosjanie chcą sprzedawać prąd sąsiedniej Litwie, stąd położenie inwestycji – 10 km od litewskiej granicy i granicznej rzeki Niemen. Nie wykluczają sprzedaży energii Polsce, bo uważają, że Polacy własnej elektrowni szybko nie zbudują.

[wyimek]5 mld euro ma kosztować budowa Bałtyckiej Elektrowni Atomowej w Rosji[/wyimek]

– Rejon kaliningradzki ma deficyt prądu podobnie jak jego sąsiedzi. Planujemy eksportować energię, co jest szczególnie aktualne po zamknięciu z początkiem roku elektrowni Ignalina na Litwie – zapowiedział Kirienko. – Nie mamy żadnych problemów z finansowaniem tej inwestycji – dodał.

W tym roku koncern dostanie od rządu na energetykę jądrową prawie 2 mld dol. Po raz pierwszy w historii Rosjanie dopuszczą do tej skali inwestycji zagranicznych inwestorów. Zaoferują im do 49 proc. w kapitale elektrowni lub długoletnie kontrakty na dostawy prądu. – Zainteresowanie inwestorów zagranicznych jest bardzo duże. Zgłaszają się do nas firmy z Europy, szczególnie z Niemiec – wyjaśnia szef Rosatomu.

Profesor Jerzy Niewodniczański, były prezes Państwowej Agencji Atomistyki (PAA), którego „Rz” pytała o opinię, gdy Rosjanie ogłosili pomysł budowy elektrowni pod Kaliningradem, podkreślał, że Polska mogłaby kupować prąd z tej elektrowni, bo około 2016 r. w Polsce będzie deficyt energii. – A własnej elektrowni do tego czasu nie wybuduje – uważa Niewodniczański.

Stanisław Latek, rzecznik PAA popiera tę opinię. – Rosyjski prąd stanowiłby konkurencję dla polskich firm. A wzrost konkurencyjności w tej dziedzinie jest na naszym rynku bardzo pożądany – podkreśla.

Kamień węgielny pod Bałtycką Elektrownię Atomową (BEA) wkopał w ziemię 60 km na północ od granicy z Polską (osada Krasnoje Sieło pod miasteczkiem Niemen) wicepremier Siergiej Iwanow i prezes państwowego koncernu Rosatom Siergiej Kirienko.

Elektrownia o mocy 2300 MW jest priorytetem inwestycyjnym Kremla. Pierwszy blok energetyczny ma zacząć pracę w 2016 r. Drugi – dwa lata później. Rosjanie chcą sprzedawać prąd sąsiedniej Litwie, stąd położenie inwestycji – 10 km od litewskiej granicy i granicznej rzeki Niemen. Nie wykluczają sprzedaży energii Polsce, bo uważają, że Polacy własnej elektrowni szybko nie zbudują.

Biznes
Dług publiczny bije rekordy. Rosja kusi Trumpa surowcami krytycznymi
Biznes
Cyfrowa ochrona dziurawa jak sito. Gdzie jest najgorzej?
Biznes
Zygmunt Solorz przegrywa ze swoimi dziećmi. Chodzi o majątek. Co to oznacza?
Biznes
Dior dogadał się z władzami. 2 miliony euro zamiast grzywny
Biznes
Jak się zmienia przemysł tworzyw