Koszt takich badań to ponad 30 mln dol. i jest prawdopodobne, że dowiodą one szkodliwości tej inwestycji, ponieważ trasa przebiega przez teren objęty ochroną w ramach programu Natura 2000, oraz składowiskami uzbrojenia, w tym broni chemicznej. – Aby podjąć ostateczną decyzję w sprawie tego projektu, rząd musi się zapoznać z wynikami wiarygodnych badań, które ostatecznie udowodnią, jakie mogą być efekty przeprowadzenia gazociągu północnego obecnie planowaną trasą , a jakie innymi alternatywnymi – powiedział szwedzki minister. W tej sytuacji Gazprom, który ma 51 proc. udziałów w planowanej inwestycji, oraz dwie firmy niemieckie BASF i E.ON (po 24,5 proc. każda) będą musiały zlecić wykonanie takich badań, których wcześniej domagała się jedynie Polska.

Przez dłuższy czas nasz kraj był osamotniony w obawach o negatywny wpływ inwestycji na stan środowiska naturalnego w Bałtyku. W kilku ostatnich dniach takie obawy wyraziły też Estonia i Finlandia, ale powszechnie czekano na wsparcie ze strony Szwecji. Efektem wcześniejszych zastrzeżeń Polski była zmiana przebiegu trasy gazociągu, który przesunięto z polskich wód terytorialnych.

Kilka dni temu premier Rosji Wiktor Zubkow powiedział, że w tej sytuacji warto zastanowić się nad powrotem do pomysłu budowy drugiej nitki rurociągu jamalskiego prowadzącej przez Białoruś i Polskę do Niemiec. Według niezależnych wyliczeń Jamał 2 jest tańszy od gazociągu północnego o 2 – 3 mld dol. Wczoraj ten pomysł kategorycznie odrzucił rosyjski minister energii Wiktor Christienko. Jego zdaniem taka inwestycja nie ma uzasadnienia ekonomicznego. Zdaniem Gazpromu odkurzenie tego pomysłu będzie aktualne wówczas, kiedy na Białorusi i w Polsce znacząco wzrośnie popyt na gaz.