Jest rozdarty pomiędzy propozycją Air One, małego lokalnego przewoźnika, i potężnego Air France/KLM. Wybór Air One pozwoliłby zachować narodowego przewoźnika we włoskich rękach.Air One, za którym stoi jeden z największych włoskich banków Intesa Sanpaolo, jest kupcem wymarzonym przez związki zawodowe i regionalnych polityków. Jak podaje Reuters, do sprzedaży akcji temu przewoźnikowi przychyla się także m.in. włoski minister transportu. Analitycy jednak twierdzą, że to francuzi mają strategię postawienia Alitalii na nogi i pieniądze na jej realizację.

Alitalia ma poważna kłopoty finansowe. Jeżeli szybko nie znajdzie inwestora, może zbankrutować. Od miesięcy nie płaci m.in. składek w International Air Transport Association – międzynarodowym stowarzyszeniu przewoźników lotniczych, którego jest członkiem. – Jeżeli nic się nie zmieni, za kilka miesięcy będziemy musieli skreślić tę linię z listy – powiedział „Rz" Giovanni Bisignani, dyrektor generalny IATA.

Kupnem przynoszącego straty przewoźnika interesuje się również grupa, w skład której wchodzi Singapore Airlines i dwa fundusze inwestycyjne – poinformowały władze Alitalii. Po tym komunikacie akcje przewoźnika na włoskiej giełdzie wzrosły o 3 proc. Wcześniej nabyciem linii zainteresowana była również niemiecka Lufthansa.

Chociaż Alitalia przynosi straty, a na domiar złego jest wstrząsana częstymi strajkami pracowników, jest jednak łakomym kąskiem. Przewoźnik zdominował jedno z najbardziej opłacalnych połączeń z Mediolanu do Rzymu, ma też wysoki udział we włoskim rynku lotniczym. Wciąż dysponuje najlepszymi czasami startów i lądowań na włoskich lotniskach (tzw. sloty).

Alitalia jest warta ok. 1,1 mld euro. Mniej więcej tyle też wynoszą jej długi. Co dzień linia, jak przyznają jej władze, traci około 1 mln euro. Włosi zaprzeczają, że rząd ma problemy z wybraniem oferenta. Rząd chce wyłonić kupca jeszcze przed tegorocznymi świętami.