Zmieniając operatora, możemy zachować dotychczasowy numer telefonu komórkowego, ale procedury trwają trzy, cztery tygodnie. Urząd Komunikacji Elektronicznej chciałby je uprościć i skrócić do siedmiu dni. Przygotowany w UKE projekt stosownego rozporządzenia trafił do ministra jeszcze we wrześniu 2007 r., ale do tej pory nie zyskał akceptacji. Ministerstwo utrzymuje, że nie ma podstaw do zmian, i każe UKE uzupełniać argumentację. Wczoraj urząd wysłał kolejne pismo.

– Trudno nam o nowe argumenty. Uważamy, że możliwość przenoszenia numerów to jeden z podstawowych warunków skutecznego konkurowania nowych operatorów z trzema dużymi sieciami – uważa Anna Streżyńska, szefowa UKE. Urząd szacuje, że w ubiegłym roku między sieciami przeniesiono około 100 tys. numerów. To trzy, cztery razy więcej niż w 2006 r., ale wciąż niewiele w porównaniu z 4 – 5 mln wszystkich klientów, jacy w ubiegłym roku zmienili operatora.

Do UKE skarżą się klienci. – Chciałam przenieść numer z Plusa do Ery. Operatorzy nie mogli uzgodnić, któremu jakie pełnomocnictwo mam wystawić – denerwuje się Joanna Makuch z Kielc. Po dwóch tygodniach numer wciąż nie był przeniesiony – umowa z Plusem wygasła, a z Erą nie była jeszcze podpisana.

– Z technicznego punktu widzenia skrócenie czasu przenoszenia numerów jest możliwe, jednak pociąga po naszej stronie koszty. Bardziej problematyczne są sprawy formalne – mówi Tomasz Domański, dyrektor biura rozwoju Ery. Stara umowa powinna wygasać, nowa wchodzić w życie, a numer winien być aktywny w nowej sieci na koniec okresu rozliczeniowego – uważają trzej operatorzy.

Mają swoje racje, ale UKE nie chce, aby formalności odstręczały klientów. Na ich uproszczeniu zyskają nowi gracze, stracą starzy. Zmiana zasad przenoszenia numerów może bowiem oznaczać zmianę w regulaminach świadczenia usług. To zaś daje abonentom prawo do zrywania terminowych umów bez kar. UKE, ministerstwo i operatorzy muszą znaleźć kompromis. Inaczej klienci będą musieli poczekać może nawet rok na centralną bazę numerów, która ułatwi ich przenoszenie.