RZ: W ubiegłym roku koszty pracy w Polsce wzrosły o 5 proc. Z czego to wynika, czy inni mają takie problemy?
Jerzy Kalinowski:
Wzrost kosztów pracy jest rezultatem zmian zachodzących na polskim rynku pracy wskutek dynamicznego rozwoju gospodarczego w powiązaniu z migracją Polaków, która nastąpiła po wejściu Polski do Unii. Jeszcze niedawno powszechna była sytuacja, w której pracodawca miał silną pozycję negocjacyjną z pracownikami – z powodu wysokiego bezrobocia obecnie mamy do czynienia z tzw. rynkiem pracownika, ponieważ pracodawcy mają olbrzymie trudności z pozyskaniem nowych pracowników i utrzymaniem swojej kadry. Podobna sytuacja jest też np. w Bułgarii, w której po wejściu do UE w 2007 r. nastąpił dynamiczny rozwój gospodarczy połączony ze znacznym obniżeniem rzeczywistego bezrobocia.
Poprzedni rząd obniżył składkę rentową. Czy to wystarczy?
Nasi eksperci uważają, że dalsza redukcja kosztów pracy jest niezbędna. Dodatkowy koszt składek ubezpieczeniowych opłacanych przez pracodawcę ponad wysokość wynagrodzenia brutto pracownika może wynieść nawet więcej niż 1/5 tego wynagrodzenia. Koszt wynagrodzenia pracownika może zatem sięgnąć ok. 120 proc. jego wynagrodzenia brutto. Przypomnijmy, że wysokość składek ubezpieczeniowych pracodawcy w 2008 r. waha się od 17,48 do 20,41 proc. podstawy obliczenia składek (de facto wynagrodzenia brutto) do momentu przekroczenia ograniczenia podstawy obliczenia składek emerytalnej i rentowej przez ubezpieczonego (w 2008 r. jest to kwota 85,29 zł), a po przekroczeniu ograniczenia podstawy składek – między 3,22 a 6,15 proc. Oczywiście obniżenie składki rentowej przyczyniło się do ograniczenia ogólnych kosztów pracy – z jednej strony zmniejszyło koszt pracy z perspektywy pracodawcy, z drugiej zaś – obniżenie części opłacanej ze środków pracownika (większe niż w przypadku obniżki dla pracodawcy) spowodowało podniesienie jego efektywnego wynagrodzenia netto.