Komisja Europejska wezwała Polskę do usunięcia uchybień na lotniskach – dowiedziała się „Rz”. – Jeżeli nie zastosujemy się do tego wezwania, kolejnym krokiem będzie ostrzeżenie nas przed konsekwencjami. Następnym może być kara finansowa i skierowanie sprawy do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości – mówi Jerzy Kwieciński, były wiceminister rozwoju regionalnego. Władze portu były w piątek nieuchwytne.
Problem polega na tym, że na Okęciu działa tylko jedna firma dostarczająca paliwo do samolotów – Petrolot. 40 proc. udziałów w niej posiada narodowy przewoźnik – PLL LOT. Tymczasem zgodnie z unijną dyrektywą obsługę naziemną w portach lotniczych powinny świadczyć co najmniej dwa podmioty, w tym jeden niezależny od portu lotniczego i od największego przewoźnika w nim operującego (obsługującego co najmniej 25 proc. pasażerów w danym porcie).
Komisja ma zastrzeżenia nie tylko do kwestii dostępu do paliwa. Jak ustaliła, na Okęciu działają po dwie firmy zajmujące się obsługą bagażu, ładunków i poczty oraz obsługą ramp. Wszystkie są kontrolowanie albo przez spółkę zarządzającą portem, albo przez jego największych użytkowników. Dodatkowo – żadna z tych firm nie została wybrana w drodze konkursu, czego wymaga prawo.
Wymogi zachowania konkurencji dotyczą wszystkich unijnych lotnisk, które rocznie obsługują co najmniej 2 mln pasażerów. Obecnie dotyczą więc tylko warszawskiego Okęcia. Od przyszłego roku, jeżeli w portach nie pojawi się konkurencja, unijne przepisy będą naruszane również w krakowskich Balicach i katowickich Pyrzowicach (przekroczą barierę 2 mln pasażerów).
Skargę na sytuację na Okęciu złożyła jedna z firm, która chciała świadczyć na nim usługi. W odpowiedzi usłyszała, że wydanie zezwolenia musi zostać poprzedzone konkursem. Kiedy – nie podano.