Chodzi m.in. o sprzedaż narodowego operatora telekomunikacyjnego UkrTeleKom (ok. 10 mln abonentów, obroty w 2006 r. sięgnęły 1,3 mld dol.), charkowskiego TurboAtom (turbiny i urządzenia do elektrowni cieplnych), zakładu przyportowego w Odessie i sześciu obł-energo (obwodowych dystrybutorów energii elektrycznej). Juszczenko powołał się na Komitet Antymonopolowy, który orzekł, że wystawione na sprzedaż obiekty są monopolistami na ukraińskim rynku.
Przeciwko decyzji rządu opowiedział się także ukraiński Fundusz Majątku Państwowego.
Przewodnicząca funduszu Walentyna Semeniuk dała do zrozumienia, że w sprawie prywatyzacji liczy się z opinią prezydenta i Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony, która uznała, że nie należy się śpieszyć ze sprzedażą firm w branżach: paliwo-energetycznej, obronnej, przemysłowej, transportowej i komunalnej.
– W tegorocznym budżecie wpływy z prywatyzacji powinny sięgnąć 9 mld hrywien (4,5 mld dol.). To będzie możliwe, jeśli sprzedamy przede wszystkim UkrTeleKom. Firma oprócz imponującej liczby klientów posiada także na własność ziemię i liczne nieruchomości – powiedział "Rz" Ołeh Soskin, szef kijowskiego Instytutu Transformacji Społeczeństwa. I dodał: – Odradzałbym jednak sprzedaż obł-energo. W sferze energetycznej trzeba podejmować ostrożne kroki, by nie stracić na tym rynku kontroli. Właściciele prywatni nie mogą decydować o bezpośredniej dystrybucji energii. Zamiast obł-energo można byłoby oddać w ręce inwestorów elektrownie cieplarniane, które potrzebują inwestycji. Prywatyzacja UkrTeleKomu trwa od ponad dziesięciu lat. Eksperci oceniają wartość firmy na 4 – 5 mld dol. Pakiet wystawiony na sprzedaż obejmuje 67 proc. akcji.