Część firm zobowiązuje użytkowników do regularnego czyszczenia aut. Zdarza się, że zrzucają koszty na pracowników, polecając im korzystanie z myjni, i nie zawsze zwracają za to pieniądze. Tymczasem nawet przy korzystaniu z najtańszych programów w promocyjnych cenach rzędu 10 złotych (Statoil, Orlen) roczne wydatki na mycie to ponad 500 zł. Ceny w myjniach sieci paliwowych są takie same w całej Polsce, więc bez względu na to, czy przedstawiciel firmy krąży po stolicy czy przemierza odległe rejony kraju, wydatki na utrzymanie w czystości samochodu będą stałe. Różne są natomiast koszty sprzątania wnętrza, które wypada zrobić przynajmniej dwa razy w roku. W Warszawie w zależności od myjni taka usługa kosztuje od 40 do nawet 100 złotych. Ważny jest zakres usługi, tzn. czy wnętrze jest tylko odkurzane, czy także myte są szyby, czyszczona deska rozdzielcza i plastikowe elementy tapicerki. W mniejszych miastach ceny są o połowę niższe. Na przykład w Skarżysku-Kamiennej samo sprzątanie wnętrza to wydatek 20 złotych, a sprzątanie z myciem całego auta kosztuje 30 złotych.
– Nasze wewnętrzne przepisy stanowią, że firmowy samochód powinien być czysty. W związku z tym nie obowiązują limity na mycie karoserii lub czyszczenie wnętrza. Jedynym ograniczeniom podlega pranie tapicerki – może być wykonywane maksymalnie raz w roku. Oczywiście wszelkie koszty są rozliczane na podstawie faktur VAT. Wartość, częstotliwość oraz zasadność wykonywanych usług nadzorowana jest przez administratora floty – wyjaśnia zarządzający parkiem samochodowym w firmie farmaceutycznej Roche Polska Jacek Częścik. W firmie Arval, jednej z największych firm oferujących długoterminowy wynajem samochodów, nie wymaga się od klienta, aby pojazdy były myte i sprzątane z określoną częstotliwością. – Ponieważ auta wynajmowane przez Arval są pojazdami służbowymi, są one zazwyczaj utrzymywane w czystości i dobrym stanie, gdyż ma to związek z wizerunkiem firmy reprezentowanej przez klienta – wyjaśnia Maria Owczarek-Hejna, specjalista do spraw marketingu w firmie Arval. Podobnie w firmie Express Fleet Partner umowy najmu nie nakładają na klienta żadnych obowiązków związanych z utrzymaniem czystości samochodu.
– Wpisany jest tylko zakaz palenia w samochodzie. Jeżeli po zakończeniu okresu najmu odbierający wyczuje, że zakaz nie był przestrzegany, klient jest obciążany fakturą za gruntowne pranie tapicerki (foteli, podsufitki itd.). Ta usługa to wydatek około 200 zł. Kosztem prania tapicerki klient jest obciążany także w przypadku zabrudzeń tapicerki niewynikających z normalnej eksploatacji, czyli plam, zalań i przebarwień – wyjaśnia Piotr Markowiak, kierownik techniczny Express Fleet Partner.
Automatyczne myjnie, za które można płacić kartami paliwowymi, ma 140 stacji w sieci Statoil i 300 Orlenu. Firma korzysta na używaniu kart podwójnie: po pierwsze, gdy od wielkości transakcji dokonanych kartami przyznawane są rabaty, a po drugie, dzięki odroczonej płatności, gdy za usługi opłacone kartą przysyłana jest jedna comiesięczna faktura. Stałe umowy na mycie samochodów zawierane z konkretnymi myjniami nie dają dużych oszczędności. W przypadku warszawskiej sieci Robo Wash Center może to być maksymalnie 10 proc. Dyrektor generalny RWC Mariusz Poławski uważa, że zachętą do zawierania stałych umów nie są rabaty, ale jedna zbiorcza faktura i odroczony termin płatności. – Jeśli pracownik dostaje ryczałt na utrzymanie samochodu, to firma nie może wymagać od niego, by zawsze samochód był czysty. Może powiedzieć, że już wydał wszystkie pieniądze przewidziane w tym miesiącu na utrzymanie auta – uważa dyrektor Poławski.
Masz pytanie, wyślij e-mail do autora: a.maciejewski@rp.pl