Nikłe szanse na 15-procentowe podwyżki w budżetówce

Minister finansów i premier chcą radykalnego cięcia wydatków i deficytu w przyszłym roku. Ekonomiści oceniają, że to bardzo ambitne, ale nierealne plany, a wpływy podatkowe będą o kilka miliardów złotych niższe od wyliczeń MF

Aktualizacja: 14.05.2008 11:02 Publikacja: 14.05.2008 03:31

Nikłe szanse na 15-procentowe podwyżki w budżetówce

Foto: Rzeczpospolita

Rządowe założenie, że gospodarka będzie rosła w przyszłym roku w tempie 5 proc. PKB, a średnioroczna inflacja utrzyma się poniżej 3 proc., jest zdaniem ekonomistów mało prawdopodobne. Według ich szacunków bardziej realny jest wzrost gospodarczy na poziomie 4,5 proc. PKB, inflacja zaś będzie oscylowała wokół 3,3 – 3,4 proc.

Rząd przekazał do Komisji Trójstronnej dane dotyczące wzrostu PKB i inflacji, które wcześniej zawarł w aktualizacji programu konwergencji. Ma też wstępne wyliczenia dotyczące dochodów państwa w 2009 r. Wynika z nich, że wpływy do kasy państwa wzrosną o około 8 proc. w porównaniu z 2008 r. i wyniosą 304 mld zł. Aby sprostać obietnicom złożonym Komisji Europejskiej dotyczącym obniżenia deficytu finansów publicznych o 0,5 pkt procentowego, do 2 proc. PKB w przyszłym roku, oraz uwzględnić zmniejszenie wpływów podatkowych spowodowanych przede wszystkim wprowadzeniem dwóch stawek PIT: 18 i 32 proc., wydatki będą musiały wzrosnąć minimalnie. Były wiceminister finansów Stanisław Gomułka zdradził „Rzeczpospolitej”, że wstępne założenia mówią o kotwicy nałożonej na wzrost wydatków wynoszącej poziom inflacji plus niespełna 1 proc. w porównaniu z tegorocznymi wydatkami.

Zdaniem ekonomistów to bardzo dobre założenie, obawiają się jednak, że mało realne. – Dotąd żadnemu rządowi nie udało się utrzymać takiej kotwicy – mówi Ryszard Petru, główny ekonomista BPH. – Gdyby ona przeszła, byłby to duży sukces. Jego zdaniem jednak bez reform strukturalnych taka realizacja budżetu może być bardzo trudna, tym bardziej że podczas prac nad budżetem w parlamencie pojawi się zapewne ogromna presja na zwiększanie wydatków. Utrzymanie takich założeń jest z kolei kompletnie nierealne zdaniem Janusza Jankowiaka, głównego ekonomisty Polskiej Rady Biznesu. – Założenie, że dochody wzrosną o około 8 proc. w porównaniu z tym rokiem, jest bardzo optymistyczne – uważa. – Tym bardziej że osobiście nie wierzę w tempo wzrostu gospodarczego na poziomie 5 proc. PKB. Jankowiak dodaje, że wprawdzie inflacja wyższa od założonej przez rząd może pomóc, jednak odbije się niekorzystnie na wydatkach państwa w 2010 r. Rząd będzie musiał bowiem uwzględnić ją przy wyliczaniu wskaźnika podwyżek. – Także utrzymanie wydatków na poziomie niespełna 1 proc. powyżej inflacji jest ogromnym wysiłkiem, bo oznacza, że w wielu obszarach będzie je trzeba obniżyć, a przecież trzeba wydać unijne euro, co wiąże się raczej ze wzrostem wydatków – przypomina Jankowiak.

Maciej Reluga, główny ekonomista BZWBK, zwraca też uwagę, że w naszym budżecie większość wydatków to wydatki sztywne, które są z góry określone. – To oznacza, że wszystkie pozostałe musiałyby spaść – mówi. – Plan jest ambitny, ale ciekaw jestem, jak minister finansów przekona do niego swoich kolegów z rządu.

Z wyliczeń ekonomistów wynika, że przyszłoroczne dochody wzrosną nie więcej niż o 10 – 20 mld zł. Nie spodziewają się, aby udało się zejść z deficytem budżetowym poniżej 20 mld zł. Oznaczałoby to, że wpływy wyniosą około 300 mld zł, a wydatki przekroczą 320 mld zł.

Masz pytanie, wyślij e-mail do autorkie.glapiak@rp.pl

prof. Stanisław Gomułka, były wiceminister finansów

Rz: Na ile realne są założenia makroekonomiczne dotyczące przyszłorocznego wzrostu gospodarczego i inflacji przekazane przez rząd do Komisji Trójstronnej?

Stanisław Gomułka: Te założenia są zbieżne z szacunkami przekazanymi w aktualizacji programu konwergencji do Komisji Europejskiej. Widocznie resort finansów uznał, że upłynęło zbyt mało czasu, aby je weryfikować. Ale rzeczywistość już dziś wygląda trochę inaczej. Ekonomiści uważają, że wzrost na poziomie 5 proc. PKB i inflacja wynosząca 2,9 proc. to zbyt optymistyczne założenia.

Zgadzam się, że rzeczywistość dynamicznie się zmienia i za kilka miesięcy mogą się pojawić nowe prognozy. Ale może też być tak, że konieczne będą tylko drobne korekty. Tegoroczny wzrost gospodarczy powinien przekroczyć 5 proc. PKB i jeśli na świecie nie nastąpi żadne gwałtowne tąpnięcie, to jest prawdopodobne, że w 2009 roku gospodarka będzie się rozwijać w tempie zbliżonym do 5 proc. PKB. Cały czas przecież rośnie popyt krajowy, wzrastają płace, zwiększa się zatrudnienie. Poza tym rząd przeprowadził waloryzację rent i emerytur, co także dołożyło pieniędzy na rynek.

Głównym motorem napędzającym gospodarkę będzie więc popyt wewnętrzny?

Tak uważam. Może on bowiem rosnąć nadal szybciej niż PKB, czyli w tempie około 6 proc. Rosnąć będzie też deficyt na rachunku obrotów bieżących, co nieco osłabi szybkość umacniania się złotego. W ubiegłym roku deficyt wyniósł 3,5 proc. PKB, w tym sięgnie 5, a za rok może już przekroczyć poziom 6,5 proc., co nadal nie będzie wysokim wynikiem. Niższy zapewne będzie wzrost inwestycji. W porównaniu z 20-proc. wzrostem w 2007 roku w tym może to być 10 – 15 proc., a w przyszłym około 10 proc.

Nie widzi pan zagrożenia w postaci jeszcze wyższej inflacji?

Wyższe stopy procentowe powodują, że popyt kredytowy rośnie wolniej. Jednocześnie utrzymuje się silna presja płacowa, co powoduje wzrost jednostkowych kosztów pracy, a to może napędzić inflację. Jednak bezpieczniej dla ministra finansów jest założyć, że będzie ona niższa. Nawet jeśli w rzeczywistości wzrośnie, spowoduje to wzrost dochodów podatkowych i pomoże w wykonaniu budżetu.

Jakie mogą być wpływy budżetowe w przyszłym roku?

Korzystając z metodologii unijnej, czyli uwzględniając transfery do OFE, dochody rządu i samorządów według wstępnych szacunków na przyszły rok mogą wynieść 536 mld zł. Aby osiągnąć deficyt 2 proc. PKB, zapowiedziany w programie konwergencji, wydatki musiałyby być ograniczone do 564 mld zł. Licząc zaś zgodnie z ustawą o finansach publicznych, dochody sięgnęłyby 564 mld zł, a wydatki 577 mld zł. Deficyt sektora bez transferów do OFE wyniósłby 13 mld zł. Z kolei wstępne szacunki dotyczące dochodów budżetu państwa mówią o 304 mld zł wpływów i potrzebie ograniczenia wydatków do 319 mld zł. Daje to deficyt około 14,5 mld zł. Oczywiście jeśli wynik samorządów okaże się bardzo dobry, jednak pensje nadal będą rosnąć, tak więc wpływy składkowe do FUS okażą się wyższe, deficyt budżetu państwa będzie można zwiększyć. Moim zdaniem jednak nie powinien on być wyższy w 2009 roku niż 20 mld zł.

rozm. Elżbieta Glapiak

Rządowe założenie, że gospodarka będzie rosła w przyszłym roku w tempie 5 proc. PKB, a średnioroczna inflacja utrzyma się poniżej 3 proc., jest zdaniem ekonomistów mało prawdopodobne. Według ich szacunków bardziej realny jest wzrost gospodarczy na poziomie 4,5 proc. PKB, inflacja zaś będzie oscylowała wokół 3,3 – 3,4 proc.

Rząd przekazał do Komisji Trójstronnej dane dotyczące wzrostu PKB i inflacji, które wcześniej zawarł w aktualizacji programu konwergencji. Ma też wstępne wyliczenia dotyczące dochodów państwa w 2009 r. Wynika z nich, że wpływy do kasy państwa wzrosną o około 8 proc. w porównaniu z 2008 r. i wyniosą 304 mld zł. Aby sprostać obietnicom złożonym Komisji Europejskiej dotyczącym obniżenia deficytu finansów publicznych o 0,5 pkt procentowego, do 2 proc. PKB w przyszłym roku, oraz uwzględnić zmniejszenie wpływów podatkowych spowodowanych przede wszystkim wprowadzeniem dwóch stawek PIT: 18 i 32 proc., wydatki będą musiały wzrosnąć minimalnie. Były wiceminister finansów Stanisław Gomułka zdradził „Rzeczpospolitej”, że wstępne założenia mówią o kotwicy nałożonej na wzrost wydatków wynoszącej poziom inflacji plus niespełna 1 proc. w porównaniu z tegorocznymi wydatkami.

Pozostało 82% artykułu
Biznes
Eksport polskiego uzbrojenia ma być prostszy
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
„Rzeczpospolita” o perspektywach dla Polski i świata w 2025 roku
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Czy Polacy przestają przejmować się klimatem?
Biznes
Zygmunt Solorz wydał oświadczenie. Zgaduje, dlaczego jego dzieci mogą być nerwowe
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Biznes
Znamy najlepszych marketerów 2024! Lista laureatów konkursu Dyrektor Marketingu Roku 2024!