Klamka zapadła. Blisko 1,8 tys. farmaceutyków, dla których producenci nie złożyli do 30 czerwca tzw. dokumentacji rejestrowych w Urzędzie Rejestracji Produktów Leczniczych, może być wytwarzanych tylko do końca roku. Taki termin wyznaczyło nowe prawo farmaceutyczne. Na razie jednak nie wiadomo, jakie konkretnie leki wypadną z rynku.
Wymóg harmonizacji, czyli dostosowania do unijnych wymagań dokumentacji rejestrowych dla ok. 9,5 tys. wytwarzanych u nas preparatów, Polska przyjęła wraz z wejściem do Unii Europejskiej. Początkowo firmy miały się uporać z tą kosztowną i pracochłonną procedurą do końca 2007 r. Ostatecznie zadecydowano, że mają czas do końca czerwca – i ani dnia dłużej, by urząd mógł w terminie „przerobić” wszystkie dokumenty.
– Nasze statystyki pokazują, że 80 proc. firm i tak wywiązało się z pierwotnego terminu – mówi „Rz” prezes URPL Leszek Borkowski. W maju urząd oczekiwał jeszcze na prawie 2 tys. dokumentacji, dostał zaledwie 59. Wczoraj, w ostatnim dniu, do URPL wpłynęły dokumentacje dla 300 preparatów homeopatycznych i trzydziestu kilku tzw. syntetycznych leków. Tym samym wiadomo już, że firmy spisały na straty 1,7 – 1,8 tys. farmaceutyków.
Co to oznacza? Że zrezygnowały z ich produkcji. Co prawda – jak uspokaja prezes URPL – nie ma obaw, że z końcem grudnia od razu znikną one z aptek. W marcu Ministerstwo Zdrowia zadecydowało, że jeśli preparaty te znajdą się do tego czasu w obrocie, mogą być sprzedawane aż do upływu ich daty ważności, czyli średnio od trzech do pięciu lat. Nie wiadomo jednak, o jakie dokładnie leki chodzi. Prawdopodobnie dowiemy się dopiero po tym terminie.
Wiadomo natomiast, że ok. 1000 z nich znajduje się na aktualnej liście refundacyjnej Ministerstwa Zdrowia. Co będzie, jeśli hurtownie farmaceutyczne, wiedząc, że firmy zaprzestają ich produkcji w tym roku, przestaną je zamawiać?