Po sukcesie 21-letniego kierowcy Scuderii Toro Rosso-Ferrari Niemcy odzyskali nadzieję, że ktoś jest w stanie zastąpić siedmiokrotnego mistrza świata Michaela Schumachera. Media zgodnie obwieściły narodziny nowej gwiazdy.
„Süddeutsche Zeitung” uznało wynik Vettela za „niespodziankę dekady”.
„Tuttosport” nazwał młodego kierowcę „złotym dzieckiem Monzy”, a „Gazzetta dello Sport” porównała go do Alaina Prosta, zwycięzcy ostatniego deszczowego wyścigu na tym włoskim torze, w 1981 roku. „Times” i „Marca” nie mają wątpliwości, że ten chłopak pisze nową historię F1.
W Niemczech czekano na ten dzień dwa lata. Po przejściu Schumachera na sportową emeryturę zapanował okres bezkrólewia, który skończył się po 53. okrążeniu Monzy. Niemieccy kibice znów mogli zobaczyć swojego człowieka na najwyższym podium i usłyszeć hymn. – Kiedy zobaczyłem flagę w biało-czarną szachownicę, zrozumiałem, że wygrałem. To najlepszy dzień w moim życiu – opowiadał Vettel, który w lipcu ubiegłego roku zajął w Toro Rosso miejsce Amerykanina Scotta Speeda.
Już jest typowany na następcę Schumachera. – Dopiero zaczynam karierę i takie porównania są nie na miejscu – twierdzi nowy idol niemieckiej młodzieży. Starszy kolega jest jednak pełen uznania dla Vettela. – To, co zrobił we Włoszech, to absolutnie pierwsza klasa. Nie popełnić żadnego błędu w tak trudnych warunkach, zdominować wyścig od startu, i to w samochodzie, który nie jest najszybszy – nie krył podziwu Schumacher oglądający przebieg wydarzeń w garażu Ferrari. – Znam go od dziecka, razem graliśmy w piłkę. Sebastian ma potencjał, by zostać mistrzem świata, ale do tego wiedzie długa i wyboista droga.