Takie wnioski płyną z debaty na temat finansowania inwestycji w polskiej elektroenergetyce, która odbyła się w redakcji „Rz” na kilka dni przed rozpoczęciem III Forum Energetycznego w Budapeszcie. Uczestniczyli w niej szefowie największych firm z branży i eksperci, a także wiceminister skarbu Jan Bury.
[srodtytul]Czy dopiszą inwestorzy branżowi[/srodtytul]
– Jeszcze trzy miesiące temu byłem optymistą, a symptomy kryzysu na rynku finansowym nie wskazywały na to, by oferta publiczna firmy energetycznej napotkała problemy – mówił wiceminister Bury. – Ale to, co wydarzyło się kilka tygodni temu rynkach, spowodowało, że nasza optyka zupełnie się zmieniła. Wierzymy, że inwestorzy branżowi mogą uratować debiut Enei.Rezygnacja z oferty publicznej na rzecz bezpośredniej sprzedaży akcji państwowych firm energetycznych inwestorom branżowym oznaczałaby konieczność korekty rządowego programu dla energetyki. – A wtedy trzeba by się liczyć z dyskusją na forum rządu i nie tylko – podkreślił wiceminister skarbu.
Z drugiej strony bez emisji akcji własnych firmy energetyczne nie pozyskałyby szybko dodatkowych pieniędzy na inwestycje. Każda z czterech państwowych grup – PGE, Tauron, Enea i Energa – traktuje giełdę jako istotne źródło finansowania swoich inwestycji. Dlatego debiut poznańskiej Enei, zaplanowany na listopad, jest tak ważny. – To próba, która nam pokaże, czy jesteśmy w stanie poprzez rynek publiczny pozyskać pieniądze na inwestycje w energetyce – mówił w czasie debaty wiceminister skarbu. – Jeśli się okaże, że proces upublicznienia akcji poznańskiej spółki się nie powiedzie, będziemy zmuszeni wszyscy – a Skarb Państwa przede wszystkim – poszukiwać innej drogi.
Poznańska spółka chce dzięki debiutowi pozyskać 2,5 – 3 mld zł, jej wartość wyniosłaby zatem od 8 do 10 mld zł.