Inwestycje warte nawet 10 mld euro mogą napłynąć w tym roku do naszego kraju – wynika z oficjalnych prognoz Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych. To zaledwie o 2 mld euro mniej, niż zdaniem PAIiIZ trafiło do Polski w 2008 roku. Takich pieniędzy polska gospodarka raczej nie ujrzy – studzą entuzjazm urzędników eksperci i ekonomiści.
– Zagraniczne koncerny będą się wstrzymywać z inwestycjami. Ich wartość może spaść do 5 – 6 mld euro – podkreśla Ryszard Petru ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie.
– Gdyby ich łączna wartość spadła w stosunku do ubiegłego roku o połowę, wcale bym się nie dziwił – uważa Sebastian Mikosz z Deloitte. Duży spadek – do 6 mld euro – prognozuje także Andrzej Kanthak, szef ABC Consulting i były prezes PAIiIZ.
Pesymizm fachowców nie jest pozbawiony podstaw. – Szacuje się, że na świecie spadek inwestycji zagranicznych sięgnie 20 proc. W Polsce może być jednak głębszy niż w innych krajach, bo zaliczamy się do rynków wschodzących, nie mamy euro, a w kursach walutowych panuje zamieszanie – twierdzi Ryszard Petru. Jego zdaniem Polska mimo dobrych perspektyw wzrostu jest dla wielu inwestorów bardziej ryzykowna w okresie niepewności niż np. Niemcy lub Wielka Brytania.
Zdaniem Sebastiana Mikosza bardziej precyzyjne szacunki będzie można przygotować dopiero po pierwszym kwartale. Wtedy będzie wiadomo, ile z zaplanowanych wcześniej inwestycji udało się zamknąć.