Taka kwota znalazła się w piśmie przekazanym dziś przez ministra energetyki Bułgarii Petara Dimitrowa wiceprezesowi Gazpromu Aleksandrowi Miedwiediewowi. 255,6 mln euro to straty bezpośrednie jakie poniosły bułgarskie kompanie gazowe Bułgargas i Bułgartransgas.

W liście, jak podaje portal Rosbizneskonsalting, jest też mowa o tym, że kwota roszczeń może być wyższa po dokładnym obliczeniu strat pośrednich, poniesionych przez gospodarkę Bułgarii. Władze kraju domagają się od Gazpromu albo wypłaty gotówki, albo ulgowych cen gazu do wysokości roszczeń, albo dostępu do gazowego systemu Rosji tak by korzystać z gazu z krajów trzecich, np. rejonu Morza Kaspijskiego.

Bułgarzy chcą też, by dla „odzyskania dobrego imienia” Gazprom wszystkie długoterminowe umowy zostały zmienione tak, by wykluczyć z nich pośredników i aby dotyczyły tylko spółek „Gazpromu import” i Bułgargas. Domagają się także określenia w umowie mechanizmu wypłaty rekompensat w wypadku przerwania dostaw.

Bułgaria jest jednym z najbardziej poszkodowanych przez gazową wojnę Rosji i Ukrainy, krajów. Paliwo nie płynęło od 7 do 20 stycznia. Premier Putin radził poszkodowanych krajom dochodzić rekompensaty stratod Ukrainy w sądach międzynarodowych.

Widać jednak, że poszkodowane kraje chcą wyrównania strat od Gazpromu - firmy, z którą podpisywały umowy na dostawy. Stawia to rosyjskiego monopolistę w bardzo trudnej sytuacji. Sam stracił na konflikcie ponad 1,2 mld dolarów, a teraz zanosi się na to, że będzie musiał stawić czoła fali roszczeń swoich europejskich klientów.