Dopiero dzisiaj znane będą wszystkie szczegóły, komu i na jakich zasadach przysługuje premia w wysokości 2,5 tys. euro za oddanie starego auta. Jednak u dilerów już od kilku dni panuje tłok. Niektórzy przyjmują stare auta i na własne ryzyko sprzedają nowe z ogromnym rabatem.
Z rządowych zapowiedzi wynika, że złomowany samochód musi być co najmniej dziewięcioletni, a jego właściciel posiadać go co najmniej przez rok. Otrzyma specjalny bon upoważniający do nabycia nowego auta. Na koszty całej operacji rząd przeznaczył w tym roku 1,5 mld euro w ramach drugiego pakietu reanimacji gospodarki o wartości 50 mld euro.
Przemysł samochodowy odczuwa skutki kryzysu wyjątkowo dotkliwie. – W styczniu i lutym wyprodukujemy 38 tys. aut mniej, niż planowaliśmy – mówi Harald Krüger, członek zarządu BMW. Jest przekonany, że rządowa premia za złomowanie starych aut poprawi nieco sytuację, ale nie odwróci trendu, przynajmniej jeżeli chodzi o droższe pojazdy. Według ocen Stowarzyszenia Przemysłu Samochodowego (VDA) premia może skłonić 100 – 300 tys. osób do pozbycia się starych aut. To znacznie mniej, niż zdaje się zakładać rząd, bo wyasygnowana przez niego kwota pozwoliłaby dofinansować kupno nawet 600 tys. samochodów.
Nie wiadomo też, w jakim stopniu skorzystają z tak wygenerowanego popytu niemieccy producenci. Zwłaszcza w obecnej sytuacji, gdy np. Fiat sprzedaje w Niemczech pandę za 4990 euro. Punto jest o półtora tysiąca droższy. Do tej pory Niemcy byli zakochani w autach własnej produkcji. To może się zmienić. Taką nadzieję mają przynajmniej zagraniczni wytwórcy mniejszych i tańszych pojazdów.