Rossmann, mimo trudnej sytuacji rynkowej, nie tylko nie rezygnuje z inwestycji, ale przyśpiesza ich tempo. Niemiecka firma zapowiadała w latach poprzednich otwieranie w Polsce 50 – 60 sklepów rocznie. W tym roku jednak może ich być nawet 70 i na koniec roku firma powinna mieć ponad 400 sklepów.

Dodatkowo Rossmann inwestuje w rozbudowę już działających magazynów, planuje też budowę dwóch kolejnych, pod które w tym roku chce kupić działki. Według danych firmy Nielsen obroty branży drogeryjnej w styczniu i lutym wzrosły o 6,7 proc. Jednak Rossmann na ten rok planuje wzrost obrotów o 23 proc. i przekroczenie poziomu 2,6 mld zł. – Skutków kryzysu nie odczuwamy – 90 proc. naszych klientów stanowią kobiety, które szybko nie zrezygnują z zakupu kosmetyków, są też przywiązane do marek – mówi „Rz” Marek Maruszak, prezes Rossmanna. Jak przyznaje, teraz znacznie łatwiej można pozyskać atrakcyjny lokal – ekspansję spowolniły banki, które wywindowały czynsze, zwłaszcza przy ulicach handlowych, na wysoki poziom.

Polacy co prawda zaczynają oszczędzać, ale jedynie ok. 3 proc. budżetu domowego wydajemy na kosmetyki, podczas gdy na żywność – ponad 26 proc. Dlatego ta kategoria przynajmniej na razie uniknęła spadku. Dodatkowo drogerie stawiają też na tańsze marki własne – w przypadku Rossmanna to niemal 10 proc. oferty.

Jak podaje Nielsen, w Polsce działa wciąż ponad 8 tys. drogerii, jednak ich liczba systematycznie spada. Ofertę kosmetyków rozbudowują za to hiper- i supermarkety czy dyskonty. Choć niezrzeszonych w grupach zakupowych drogerii ubywa, sieci zyskują na znaczeniu. Drogerie Natura mają już ok. 270 placówek. Rozwijają się też sieci z asortymentem z wyższej półki, jak Sephora czy Douglas.