– Jest mi bardzo przykro, ale wszyscy oczekujący w zagranicznych portach muszą sami poszukać alternatywnych możliwości powrotu – powiedział „Rz” Ronald Schranz, rzecznik SkyEurope. Schranz nie potrafił podać dokładnej liczby pasażerów, którzy są w kłopotach, szacował ją na kilka tysięcy.
Dla co najmniej kilku tysięcy mieszkańców Europy Środkowej to fatalny koniec wakacji. Bilety straciły ważność, nie ma szans na odzyskanie pieniędzy i za powrót trzeba zapłacić z własnej kieszeni. Jeśli ktoś zapłacił kartą, może postarać się odzyskać pieniądze w banku, który wystawił kartę. Konkurencja SkyEurope proponuje przewozy dla pechowych klientów za cenę od 25 euro (Ryanair) do 170 (Austrian Airlines).
– Upadku SkyEurope można się było spodziewać – mówi Marek Sławatyniec, szef przedstawicielstwa Aviareps, który wśród klientów ma m.in. taniego przewoźnika Norwegiana.
– Nigdy w swojej historii linia nie osiagnęła zysków, miniony kwartał zamknęła stratą 15,1 mln euro – dodaje.
Jego zdaniem koniec SkyEurope powinien być przestrogą dla przewoźników, którzy za wszelką cenę walczą o udział w rynku, nie zważając na rentowność połączeń.