Czarne chmury nad polskimi firmami transportowymi

Po odrzuceniu przez eurodeputowanych zmian, z którymi polscy przewoźnicy walczyli od półtora roku, miał być sukces. Będzie jednak znacznie gorzej.

Publikacja: 13.01.2019 17:36

Czarne chmury nad polskimi firmami transportowymi

Foto: Adobe Stock

Komisja transportu Parlamentu Europejskiego odrzuciła w czwartek dwie propozycje: dostosowania przepisów o delegowaniu do potrzeb transportu i drugą dotyczącą odpoczynku kierowców. Miały one ograniczyć ekspansję polskich przewoźników na unijnych drogach. Z negatywną rekomendacją komisji transportu te propozycje powinny zostać odrzucone podczas najbliższego głosowania w Parlamencie Europejskim. Sukces?

Nowe pomysły

Komisja poparła jednak inne rozwiązania dotyczące m.in. kabotażu, które pojawiły się w Parlamencie Europejskim tuż przed Bożym Narodzeniem. Pakiet zmian proponowany przez Ismaila Ertuga, niemieckiego socjalistę, przewiduje nowe pomysły szkodzące polskim przewoźnikom. Jednym z nich jest obowiązek takiego organizowania przewozów, aby większość z nich odbywała się na terenie Polski, lub dwustronnych przewozów zaczynających się w naszym kraju. To znacznie ogranicza transport pomiędzy państwami UE, czyli to, w czym polscy przewoźnicy są najlepsi. Nie opłaca się bowiem tak po prostu pojechać do Francji i wrócić. W drodze powrotnej kierowca wykonuje kilka innych przewozów.

Czytaj też:

Polscy przewoźnicy w unijnej zasadzce

Polski transport nadal w narożniku

Coraz gorsze zmiany dla przewoźników

Zmian jest jednak więcej. Kolejna przewiduje, że do kierowców mają mieć zastosowanie przepisy państwa, w których zwykle świadczą pracę, co w ich przypadku oznacza państwo, na którego drogach spędzą najwięcej czasu. Pomogą w tym nowoczesne tachografy, które mają rejestrować moment przekroczenia granicy pomiędzy poszczególnymi państwami.

– Chyba nikt nie ma już złudzeń, że nie chodzi o polepszenie warunków pracy i płacy dla kierowców, ale przede wszystkim ochronę lokalnych rynków – komentuje Paweł Trębicki, dyrektor generalny Raben. – Dla polskiej branży transportu drogowego to przysłowiowy nóż w plecy, ale nie tylko. Zastanawiam się, jak w tym kontekście Europa chce skutecznie konkurować z państwami azjatyckimi czy USA.

– Zakładając czarny scenariusz, że służby kontrolne wszystkich państw członkowskich, po których kierowca się przemieszczał, będą uznaniowo ustalać, według jakiego prawa państwa pracownik ma płacić składki i podatki od jego wynagrodzenia, mam wrażenie, że już nikt nie myśli o kierowcach i ich rodzinach, których te przepisy miały rzekomo chronić – dodaje Joanna Jasiewicz, adwokat w kancelarii Gide. – W praktyce uniemożliwia to dostęp takiego kierowcy do świadczeń z ubezpieczeń społecznych, w tym w razie choroby czy bezrobocia. Powoduje też ogromne ryzyko dla członków jego rodziny, którzy w razie pilnej potrzeby udzielenia świadczenia najpierw będą musieli odnaleźć państwo UE, w którym kierowca jest ubezpieczony i spełnić wszystkie lokalne procedury. Jaka będzie sytuacja pracownika i jego rodziny w przypadku sporu między instytucjami różnych państw? Najwyższa pora zapytać o to, czy te propozycje odpowiadają zdrowemu rozsądkowi.

Piłka ciągle w grze

Kosma Złotowski, eurodeputowany PiS, przyznaje, że te zmiany są zabójcze dla przewoźników z Polski i innych państw Europy Wschodniej. Ma jednak nadzieję, że nie staną się on prawem. – Pakiet mobilności składa się z trzech odrębnych aktów prawnych, ale był procedowany jako całość. W poniedziałek odbędzie się spotkanie koordynatorów ds. transportu z różnych grup politycznych, którzy zdecydują, co dalej – mówi Złotowski. Zdaniem Elżbiety Łukacijewskiej, eurodeputowanej PiS, możliwe są dwa scenariusze. W pierwszym, na sesję plenarną w lutym idą sprawozdanie Ertuga dotyczące kabotażu oraz pierwotne propozycje Komisji Europejskiej dotyczące delegowania w transporcie i czasu pracy, i odpoczynku. Te dwie ostatnie są znacznie lepsze dla Polski niż to, co było zawarte w sprawozdaniach odrzuconych przez eurodeputowanych Komisji Transportu. Lepsze także od propozycji unijnej Rady, czyli ministrów transportu UE, w gronie których polski rząd kompletnie przegrał rozgrywkę o transport międzynarodowy. Jeszcze na sesji plenarnej można zgłaszać do nich poprawki, w tym również do raportu Ertuga. Nawet jeśli przejdą, to potem trzeba wypracować wspólne stanowisko Rady i Parlamentu, zanim te propozycje staną się prawem.

– Dlatego uważam, że za wcześnie jest na wyciąganie wniosków, dokonywanie kompleksowej oceny skutków związanych z przyjęciem wskazanych propozycji na prowadzenie działalności transportowej, po zakończeniu jednego z etapów procesu legislacyjnego, a dotyczącego jedynie fragmentu przygotowywanych zmian prawnych w ramach pakietu mobilności – uspokaja Piotr Mikiel, dyrektor departamentu transportu ZMPD.

Wydaje się jednak, że Polski rząd i nasi europarlamentarzyści powinni zwrócić szczególną uwagę na te zmiany. Zarówno Komisja Europejska, jak i zasiadający w Parlamencie Europejskim przedstawiciele Niemiec, Austrii i Francji, chcą wprowadzić niekorzystne dla polskich firm przepisy jeszcze przed majowymi eurowyborami.

—współ. Anna Słojewska i Robert Przybylski

Komisja transportu Parlamentu Europejskiego odrzuciła w czwartek dwie propozycje: dostosowania przepisów o delegowaniu do potrzeb transportu i drugą dotyczącą odpoczynku kierowców. Miały one ograniczyć ekspansję polskich przewoźników na unijnych drogach. Z negatywną rekomendacją komisji transportu te propozycje powinny zostać odrzucone podczas najbliższego głosowania w Parlamencie Europejskim. Sukces?

Nowe pomysły

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Wada respiratorów w USA. Philips zapłaci 1,1 mld dolarów
Biznes
Pierwszy maja to święto konwalii. Przynajmniej we Francji
Biznes
Żałosne tłumaczenie Japan Tobacco; koncern wyjaśnia, dlaczego wciąż zarabia w Rosji
Biznes
„Nowy gaz” coraz mocniej uzależnia UE od Rosji. Mocne narzędzie szantażu
Biznes
„Rzeczpospolita” po raz drugi przyzna — Orły ESG
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił