Polscy przewoźnicy w zasadzce

Eurodeputowani uderzają w polskie firmy transportowe. Czy jest szansa na ratunek?

Aktualizacja: 14.01.2019 10:30 Publikacja: 13.01.2019 17:21

Polscy przewoźnicy w zasadzce

Foto: Adobe Stock

Tuż przed majowymi wyborami do europarlamentu przyspieszają prace nad zmianami w unijnych przepisach, które mają utrudnić życie polskim firmom transportowym. Opanowały one już grubo ponad 30 proc. wartych dziesiątki miliardów euro unijnych przewozów międzypaństwowych, tzw. cross-trade'ów i kabotażu.

Ku zaskoczeniu wszystkich pod koniec zeszłego tygodnia, po półtora roku prac, Komisja Transportu Parlamentu Europejskiego odrzuciła dwa pakiety zmian dotyczące delegowania i odpoczynku kierowców. Przyjęto natomiast zupełnie nowe propozycje niemieckiego socjalisty Ismaila Ertuga, zawierające dużo dalej idące ograniczenia.

– Odrzucone zmiany miały pomóc dostosować nowe unijne przepisy o delegowaniu kierowców do potrzeb transportu międzynarodowego – tłumaczy Maciej Wroński, prezes Transport i Logistyka Polska. – Choć nie były dla nas satysfakcjonujące i przez ponad rok staraliśmy się o dopasowanie ich do naszych potrzeb, to zawierały też ułatwienia dla transportu. Po ich odrzuceniu zostaliśmy z niczym, a nawet gorzej, bo z nowymi propozycjami zmian, które spowodują, że polscy przewoźnicy będą musieli oddać międzynarodowy rynek transportu i skupić się na przewozach krajowych i dwustronnych – wyjaśnia.

Propozycja Ertuga przewiduje m.in., że każdy przewoźnik większość swojej działalności musi wykonywać na takich właśnie trasach. Inaczej straci licencję.

Kolejna zmiana to obowiązek stosowania do kierowców przepisów kraju, w którym zwykle pracują. Trzeba więc będzie sprawdzać na nowych inteligentnych tachografach, gdzie w UE spędzili najwięcej czasu, i zawierać z nimi co miesiąc nowe umowy według prawa tego państwa i tam też pewnie płacić składki i podatki.

– Chyba nikt nie ma już złudzeń, że nie chodzi o polepszenie warunków pracy i płacy kierowców, ale przede wszystkim o ochronę lokalnych rynków – komentuje Paweł Trębicki, dyrektor generalny Raben. – Oczywiście dla polskiej branży transportu drogowego to przysłowiowy nóż w plecy.

Kosma Złotowski, eurodeputowany PiS, potwierdza, że te zmiany są zabójcze dla przewoźników z Polski i innych państw Europy Wschodniej. Ma jednak nadzieję, że nie staną się one prawem. – W poniedziałek odbędzie się spotkanie koordynatorów ds. transportu z różnych grup politycznych, którzy zdecydują, co dalej – mówi „Rzeczpospolitej".

Czytaj też:

Czarne chmury nad firmami transportowymi

Polski transport nadal w narożniku

Coraz gorsze zmiany dla przewoźników

Tuż przed majowymi wyborami do europarlamentu przyspieszają prace nad zmianami w unijnych przepisach, które mają utrudnić życie polskim firmom transportowym. Opanowały one już grubo ponad 30 proc. wartych dziesiątki miliardów euro unijnych przewozów międzypaństwowych, tzw. cross-trade'ów i kabotażu.

Ku zaskoczeniu wszystkich pod koniec zeszłego tygodnia, po półtora roku prac, Komisja Transportu Parlamentu Europejskiego odrzuciła dwa pakiety zmian dotyczące delegowania i odpoczynku kierowców. Przyjęto natomiast zupełnie nowe propozycje niemieckiego socjalisty Ismaila Ertuga, zawierające dużo dalej idące ograniczenia.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Spadki i darowizny
Poświadczenie nabycia spadku u notariusza: koszty i zalety
Prawo w Firmie
Trudny państwowy egzamin zakończony. Zdało tylko 6 osób
Podatki
Składka zdrowotna na ryczałcie bez ograniczeń. Rząd zdradza szczegóły
Ustrój i kompetencje
Kiedy można wyłączyć grunty z produkcji rolnej
Sądy i trybunały
Reforma TK w Sejmie. Możliwe zmiany w planie Bodnara