— Mam nadzieję, że przedłożenie debaty o międzynarodowym porozumieniu klimatycznym zostanie dobrze wykorzystane — mówi Henryka Bochniarz, prezydent Boeing Central&Eastern Europe.
Bochniarz uczestniczyła w konferencji o włączeniu lotnictwa do europejskiego systemu handlu prawami do emisji CO[sub]2[/sub] (EU ETS). Jej organizatorzy: Boeing i PLL Lot przyznali, że nie spodziewali się klęski konferencji klimatycznej COP15, która zacznie się 7 grudnia w Kopenhadze. Ze zdziwieniem przyjęli informacje o konieczności przełożenia globalnego porozumienia na przyszły rok.
Taką wiadomość podano po niedzielnym spotkaniu w Singapurze prezydenta USA Baracka Obamy z przywódcami Chin, Japonii, Rosji, Meksyku, Australii i Indonezji.— Przywódcy ocenili, że oczekiwanie za 22 dni w Kopenhadze pełnego, międzynarodowego porozumienia, które będzie prawnie wiążące, jest nierealne — oświadczył po spotkaniu amerykański negocjator Michael Forman.
Dania nie daje za wygraną. — Biorąc pod uwagę czas i postawę poszczególnych państw Musimy w zbliżających się tygodniach skupić na tym, co możliwe i nie dać się zbić z drogi przez to, co niemożliwe — skomentował duński premier Lars Lokke Rasmussen.
Jedną z przyczyn powściągliwości USA jest fakt, że senat do tej pory nie poparł przedłożonej mu ustawy o ustanowieniu limitów emisji dwutlenku węgla. Drugim państwem, które przeciwstawia się ustanowieniu globalnych limitów emisji gazów cieplarnianych są Chiny - numer jeden na liście emitentów CO[sub]2[/sub]. Chiny naciskają na ustanowienie globalnego funduszu z którego kraje rozwinięte będą finansowały nowe technologie przyjazne środowisku w krajach rozwijających się.