Jeśli zdecyduje się na sześć odrzutowców, będzie to oznaczało wydatek przekraczający miliard złotych.
Najpilniejsze jest obecnie wypełnienie luki po tupolewach. Druga z długodystansowych maszyn Tu-154 remontowana obecnie (do lipca) w rosyjskiej Samarze raczej nie wróci już do służby w 36. specpułku z Okęcia.
MON potwierdza, że gotowe są już wymagania techniczne dla samolotów długodystansowych, które mogłyby zabierać na pokład 40 – 60 pasażerów. Najpierw kupimy dwie takie maszyny. – W grę mogłyby wchodzić np. airbus 319 albo boeing business jet po ok. 60 – 70 mln dol. za sztukę, w zależności od wyposażenia – mówi Bartosz Głowacki, ekspert lotniczy „Skrzydlatej Polski”.
Wiadomo też, jakie chcielibyśmy kupić nowe samoloty krótszego zasięgu, które zastąpią wysłużone 30-letnie jaki-40. Od czterech do sześciu nowych odrzutowców ma zabierać na pokład po 15 – 19 osób. – Trzeba będzie wybierać między małymi odrzutowcami amerykańskiego Gulfstreama, kanadyjskiego Bombardiera, francuskiego Dassault Aviation czy brazylijskiego Embraera. Ceny maszyny ze specjalnymi systemami łączności i obrony to 40 – 60 mln dol. – szacuje Głowacki.
36. Pułk Specjalny Lotnictwa Transportowego z Okęcia ma już tylko cztery jaki, które mogą być eksploatowane najwyżej do 2012 roku. – Rozpoczynamy uzgadnianie oczekiwań przyszłych użytkowników – potwierdza wiceminister obrony narodowej Marcin Idzik.