– Cały czas pracujemy nad różnymi projektami, które mogą przyczynić się do wypracowania większych obrotów, udziałów rynkowych, jak również wzrostu wartości naszych marek – mówi „Rz” Krzysztof Pawiński, prezes i jeden z sześciu współwłaścicieli Maspeksu Wadowice, czołowej firmy spożywczej w Polsce i Europie Środkowo-Wschodniej, której przychody w 2009 r. przekroczyły 2,4 mld zł. Należą do niej marki najpopularniejsze w swoich segmentach rynkowych: w Polsce są to m.in. Tymbark i Lubella.
– Interesują nas przedsięwzięcia, które w sposób skokowy mogą naszą firmę powiększyć, co w ostatnich latach kilkakrotnie się nam udało – dodaje Pawiński. W ciągu 20 lat swojej działalności Maspex kupił 14 firm, w tym osiem zagranicznych. Na razie ostatnią znaczącą akwizycją na jego koncie jest zakup firmy Arnos. Dzięki niej stał się wiodącym producentem makaronu w Rumunii.
Jeżeli Maspeksowi uda się złowić naprawdę grubą rybę, to po pieniądze może wybrać się na giełdę. Analitycy od lat powtarzają, że potentat z Wadowic jest tam wielkim nieobecnym.
– Według nas najlepszym źródłem finansowania ewentualnych transakcji są pieniądze uzyskane na giełdzie – przyznaje Pawiński. Ze względu na skalę swojej działalności firmę interesują spółki, których obroty są nie niższe niż 100 mln zł. – Jednak przełomową dla nas transakcją byłoby przejęcie firmy, której przychody wynoszą około 1 mld złotych. W grę wchodzą producenci artykułów spożywczych trwałych o przedłużonym terminie ważności, dystrybuowanych podobnie do naszych produktów. Pod uwagę bierzemy nie tylko Polskę, ale także region Europy Środkowo-Wschodniej, gdzie mamy już silną pozycję – tłumaczy prezes Maspeksu Wadowice. Oprócz Polski, Maspex jest liderem soków i napojów także w Czechach i na Słowacji.
Tymczasem w branży pojawiają się nieoficjalne informacje, że Maspex rozważa nie tylko przejęcie i debiut na GPW. Jako jeden ze scenariuszy jego rozwoju wymienia się nawiązanie współpracy w zakresie dystrybucji lub utworzenie spółki joint venture z amerykańskim gigantem napojowym PepsiCo. – Nie rozpatrujemy żadnego projektu, który wiązałby się z częściową lub całościową sprzedażą tego, co posiadamy. Pochylamy się natomiast nad każdą ofertą, która może przyczynić się do zwiększenia skali naszego biznesu – mówi Pawiński. – Nasze drzwi są otwarte i rozmawiamy z wieloma producentami – tłumaczy Pawiński.