Po tygodniowym noszeniu i codziennym praniu, przynajmniej dolnej części tej szaty moja abaja była już mocno zużyta. Zgodnie ze zwyczajem musi ciągnąć się po ziemi, żeby nie widać było ani skrawka stopy. Gdybym zostawała tam na miesiąc, musiałabym kupić drugą. Inna sprawa, że rzadko która Arabka z ortodoksyjnego domu tak dużo chodzi po ulicy. Kiedy pytałam znajome Saudyjki ile abaji mają w domu, zawsze było to kilkanaście. Przy tym moja, tania zupełnie nie przepuszczała powietrza, co w 50-stopniowym upale było dużą wadą. Widziałam, że i jej czerń była trochę szara. Przypominała i kolorem i fakturą znienawidzony satynowy fartuch szkolny. Oddzielnym problemem jest szal — hidżab, który jeśli nie jest umiejętnie upięty i z kiepskiego materiału, po prostu zsuwa się z głowy i odsłania włosy. A to jest niedopuszczalne i naraża na interwencję policji religijnej. Widać jednak, że niektóre elegantki umiejętnie tapirują włosy, wtedy nie widać, że ich nasada została lekko odsłonięta.
[srodtytul]Kryształy, skóra[/srodtytul]
W tym roku podczas mediolańskich i paryskich pokazów wyraźnie było widać, wiele powłóczystych strojów, często inkrustowanych kryształkami Swarovskiego, które polubiły klientki z Bliskiego Wschodu, ale i Malezji oraz Indonezji. Jeśli któryś z projektantów nie jest w stanie dostosować się do tych wymogów i będzie proponował stroje nie poddające się nowym trendom rynkowym, zbankrutuje, jak to stało się w przypadku Christiana Lacroix. W drugą stronę poszedł Libańczyk Elie Saab i to on ma teraz coraz bardziej wierną arabską klientelę.
Znacznie dalej jednak poszedł John Galliano, który wziął się za projektowanie abaji — stroju, który na normalne sukienki zakładają dorosłe kobiety w krajach, gdzie Koran jest interpretowany najbardziej restrykcyjnie. Podczas pokazu w paryskim hotelu Georges V (należy do saudyjskiego księcia Alwaleeda) zaproponował klientom abaje warte nawet 10 tysięcy dolarów. Pamiętając, że lojalność zadowolonej klientki jest najbardziej szczera podarował je paniom uczestniczącym w pokazie. Wcześniej musiał wiedzieć, że wśród publiczności zasiadło tam kilka saudyjskich księżniczek. Pokaz zorganizowała amerykańska sieć domów towarowych Saks Fifth Avenue, silnie obecna na Bliskim Wschodzie.
W sklepach Saksa, oprócz torebek Polski Bożeny Batyckiej, można kupić również abaje po 12 tys. dolarów za sztukę. Saks porozwieszał swoje abaje jednak bardzo sprytnie, bo na tych samych wieszakach znalazły się tam kreacje największych krawców, które bogate Saudyjki zakładają pod obowiązkowy „namiot”. Amerykanie zresztą do tego stopnia dopasowali się do wschodnich zwyczajów, że nie widzą nic dziwnego, kiedy bogata klientka poleca przysłać sobie do pałacu kilkanaście strojów z ostatniej kolekcji z Paryża czy Mediolanu. Jak powiedział „Businessweek” Mohammed Nafissa, menadżer saudyjskiego Saksa teraz jego klientki chcą, żeby abaja pasowała do reszty stroju. Przy tym taki strój jest do włożenia „na raz” przy okazji wyłącznie damskiego spotkania i ma za zadanie przyćmić przyjaciółki. Abaje, zwłaszcza te designerskie można nosić wielokrotnie, ale i to bez przesady.
[srodtytul]Podkręcanie burquini[/srodtytul]