W najbliższych latach prywatne fundusze zdrowia zakładane np. przez towarzystwa ubezpieczeniowe mają zacząć na równych zasadach rywalizować z NFZ o publiczne składki na zdrowie. Gra jest warta świeczki – chodzi o 60 mld zł rocznie.
Będzie to możliwe dzięki planowanej przez resort zdrowia reformie mającej z jednej strony wprowadzić konkurencję o obowiązkowe składki, a z drugiej rozbudować prywatne polisy. Plany te w piątek na Forum Ekonomicznym w Krynicy ogłosiła minister zdrowia Ewa Kopacz.
Warunki dla konkurencji wśród płatników, czyli funduszy zbierających składki i kupujących za nie świadczenia medyczne, mają być gotowe już w przyszłym roku. Ale zanim każdy z nas wybierze sobie, komu zapłaci składkę, miną przynajmniej trzy lata.
W 2012 r. ruszy pilotaż zmian w dwóch województwach. – Będzie to Pomorze i Dolny Śląsk – zdradza „Rz” Kopacz. Nowy system w całym kraju zacznie działać od 2014 r. Oczywiście jeśli ustawy zostaną przyjęte przez parlament i podpisane przez prezydenta. – W Czechach działa kilka ubezpieczalni. Każda z nich musi świadczyć podstawowy zakres usług gwarantowanych każdemu obywatelowi – mówi Krzysztof Kawalec, prezes spółki Magellan specjalizującej się w usługach finansowych dla ochrony zdrowia. – Każda ubezpieczalnia w Czechach czy Słowacji chce mieć najwięcej klientów i walczy jakością usług, wymuszając ją też na szpitalach, z którymi współpracuje – dodaje Kawalec.
Jak przeciwdziałać temu, by prywatne firmy wyławiały zdrowszych i lepiej zarabiających pacjentów? Podobnie jak np. w Czechach czy Holandii między wszystkimi funduszami wprowadzić będzie trzeba systemy wyrównawcze. – Taki mechanizm będzie niezbędny, by nie stosowano negatywnej selekcji pacjentów – mówi Jakub Szulc, wiceminister zdrowia.