To oznacza, że pociągi Przewozów Regionalnych mogą zniknąć z rozkładów jazdy. Na taki ruch zgodziła się Rada nadzorcza spółki. O zgodę zwrócił się zarząd Polskich Linii Kolejowych, ponieważ zerwanie porozumienia z Przewozami regionalnymi spowoduje, że utraci przyszłe przychody w wysokości ponad 20 mln zł. Rada Nadzorcza zgodziła się na to pod koniec października.

Zapowiada się powtórka chaosu na polskich torach, jaki miał miejsce w maju tego roku. Wówczas PKP Polskie Linie Kolejowe zatrzymały na stacjach 48 pociągów Przewozów Regionalnych kursujących między największymi polskimi miastami. Powodem były zaległości w opłatach za korzystanie z torów sięgające 240 mln zł. Wówczas cięcia groziły też PKP Intercity. Narodowy przewoźnik miał długi wobec zarządcy torów w wysokości ok. 130 mln zł.

Sprawa została rozwiązana polubownie po tym, jak przewoźnicy uregulowali cześć zaległości i podpisali porozumienie w sprawie spłaty reszty zadłużenia. Do tej pory takiej ugody nie wypracowały jeszcze władze Przewozów Regionalnych. Zgodnie z warunkami na jakich PKP PLK przydziela dostęp do torów, jeżeli przewoźnicy zalegają z opłatami o ponad trzy miesiące, spółka może umowę rozwiązać.

Jak mówiła ponad miesiąc temu Małgorzata Kuczewska-Łaska, prezes Przewozów Regionalnych, długi przewoźnika wynoszą ok. 420 mln zł. Jednym ze sposobów na pozyskanie gotówki w wysokości ok. 300 — 400 mln zł gotówki jest leasing zwrotny taboru używanego obecnie przez przewoźnika. Drugim jest odzyskanie od Skarby Państwa należnych dopłat za uruchomienie pociągów międzywojewódzkich na zlecenie państwa w latach 2004 — 2008. Władze spółki skierowały dwa pozwy na łączną kwotę 678 mln zł. — Liczymy się z tym, że odzyskanie tych pieniędzy zajmie 2 — 3 lata — uważa prezes Przewozów Regionalnych.