Importerzy europejskich marek motocykli nie muszą narzekać na kryzys. Przy ogólnym spadku popytu takie marki, jak BMW czy Triumph, znacznie zwiększyły na polskim rynku swoją sprzedaż. Jeszcze lepiej powiodło się amerykańskiej legendzie jednośladów – Harleyowi-Davidsonowi. Inaczej marki japońskie: mimo największej sprzedaży odnotowały w 2010 roku głębokie spadki. I nic nie wskazuje, by sytuacja miała się w najbliższym czasie odwrócić.
Z podsumowań sporządzonych przez Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego (PZPM) wynika, że największe powody do zadowolenia może mieć importer harleya. W ubiegłym roku zarejestrowano w Polsce 419 tych maszyn. To blisko o połowę więcej niż rok wcześniej (280). Dzięki temu Harley-Davidson zwiększył swój udział w polskim rynku – z 3,1 do 4,8 proc. Z równym powodzeniem radził sobie w ubiegłym roku BMW. Niemiecki producent sprzedał 576 motocykli, o przeszło 43 proc. więcej niż rok wcześniej (402), zwiększając rynkowe udziały z 4,5 do 6,6 proc. Z kolei brytyjski Triumph ze sprzedażą 262 maszyn poprawił wynik z 2009 roku o jedną trzecią. Obecnie w rynku ma równe 3 proc.
Niekwestionowanym liderem pozostaje jednak polska marka Romet Motors. W 2010 roku znalazła nabywców na ponad 2,1 tys. motocykli. Daje jej to blisko jedną czwartą całej polskiej sprzedaży. Źródłem tego sukcesu jest cena.
Za motocykl Rometu trzeba bowiem zapłacić średnio ok. 5 tys. zł, a za droższy model o większej pojemności w granicach 8 tys. zł. To kilkakrotnie mniej od maszyn najbardziej rozpoznawalnych marek światowych, np. japońskich.
Te ostatnie nie mają jednak powodów do radości. Dwójka potentatów – Yamaha i Honda – odnotowały bolesne spadki. Yamaha, wicelider polskiego rynku, zmniejszyła sprzedaż o przeszło 26 proc., do nieco ponad tysiąca sztuk, sprzedaż Hondy zmalała o ponad 22 proc. Nieco lepiej powiodło się Suzuki, gdzie spadek w porównaniu z pozostałymi markami japońskimi jest niewielki – 6 proc. Za to sprzedaż Kawasaki – czwartego japończyka pod względem sprzedaży – skurczyła się o jedną piątą. – W tym roku rynek powinien zacząć rosnąć. Ale na pełne odbicie trzeba będzie zaczekać dłużej – twierdzi Jacek Ratyński z Suzuki Motor Poland. Importer się spodziewa, że w 2011 roku poprawi swoje wyniki w granicach 10 – 15 proc.