Najbardziej, bo o 9,6 proc., w zeszłym roku urosły płace w przemyśle w woj. łódzkim. Ale to nie znaczy, że zatrudnieni tam są finansowymi krezusam. Ich płaca wynosi 3,14 tys. zł brutto. Znacznie więcej zarabiali pod koniec roku pracownicy firm przemysłowych na Śląsku (ponad 4,1 tys. zł brutto) oraz na Mazowszu (4,03 tys. zł), choć tu podwyżki były prawie dwa razy niższe.
– Różnice w płacach w regionach są wciąż duże. Jednak w zeszłym roku, tak jak dwa lata temu, nożyce między nimi zmniejszały się – tak Jerzy Kwieciński, ekspert BCC, komentuje najnowsze dane GUS. Urząd podał właśnie, ile w poszczególnych regionach zarabiało się w zeszłym roku w przemyśle i w budownictwie w firmach, gdzie pracuje od dziesięciu osób.
Z danych tych widać, że przemysł jest liderem na rynku wynagrodzeń. Tu średnia podwyżek nominalnych wyniosła 5,2 proc. We wszystkich firmach w Polsce, w których pracuje od dziesięciu osób, było to
3,3 proc., czyli niewiele ponad inflację. W przemyśle realne podwyżki wyniosły ponad 2 pkt proc. więcej. W firmach budowlanych przeciętnie w kraju wynagrodzenie realnie nie wzrosło, bo nominalny wzrost to 2,2 proc.
Najmniej w przemyśle zarabia się na Warmii i Mazurach – przeciętnie 2,74 tys. zł brutto. Zróżnicowanie regionalne wynosi więc nawet połowę wynagrodzenia. Jeszcze większe dysproporcje są w budownictwie. Sięgają prawie całej pensji. Najwięcej zarabia się na Mazowszu (4,95 tys. zł), a najmniej na Podkarpaciu (2,87 tys. zł).