Leading Edge Aviation Services specjalizuje się w malowaniu samolotów cywilnych i wojskowych. Ostatnią warstwę i barwy linii lotniczych będzie nanosić w swym zakładzie w Amarillo, w Teksasie, na maszyny wyprodukowane i wyposażone w fabryce Boeinga w North Charleston (Południowa Karolina). Gotowe Dreamlinery przelecą trasę 2 tys. km z fabryki do lakierni, a po wymalowaniu wrócą do North Charleston, gdzie będą wydawane klientom.
David Palmer z ośrodka wydawania samolotów Boeinga wyjaśnił, że Leading Edge jej znaną i szanowaną firmą malowania samolotów, uznaje te same co Boeing normy jakości i bezpieczeństwa. Wiceprezes Marco Cavazzoni dodał z kolei, że zaoferowała natychmiast odpowiednie moce przerobowe i znajduje się w odległości do wytrzymania wobec nowej fabryki Boeinga.
Cavazzoni podkreślił, że malowanie w Teksasie będzie jedynym innym elementem produkcji tych samolotów, powstających w 2 fabrykach Boeinga: w Everett i w Charleston. Dreamlinery będą identyczne, bo oba zakłady funkcjonują według wspólnego procesu produkcji i spełniają te same wymogi urzędu lotnictwa cywilnego FAA.
Jednak nowy następca B737
Amerykański koncern nie podjął jeszcze ostatecznej decyzji o przyszłości przeboju handlowego jakim jest B737: czy wyposażyć go w nowe silniki, czy rozpocząć produkcję zupełnie nowego samolotu. Wygląda jednak na to, że skłania się za tym drugim rozwiązaniem, choć istnieje jeszcze wiele niewiadomych. Z jakich materiałów ma być kadłub, jaka ma być wielkość i gdzie byłby produkowany — to najważniejsze z nich.
– Nie interesuje nas, czego teraz rynek potrzebuje. Musimy zrozumieć, czego rynek będzie oczekiwać w 2030 r. — stwierdził szef programu rozwoju samolotów wąskokadłubowych, Mike Bair.