Jak odniosłaby się Pani do słów Jarosława Zagórowskiego, prezesa JSW odnośnie spadku cen węgla koksowego na światowym rynku, spowodowanych udostępnieniem nowych złóż m.in. przez Mongolię?
Nowe inwestycje w rozwój mocy wydobywczych węgla koksowego na świecie spowodują poprawę podaży, ustabilizowanie rynku, a co za tym idzie i spadek cen węgla w handlu międzynarodowym. Spadek ceny węgla koksowego na skutek eksploatacji nowych złóż nie powinien jednak być ani gwałtowny, ani znaczący. Należy wziąć tutaj pod uwagę wielomiliardowe koszty inwestycji w budowę infrastruktury. Światowe koncerny hutnicze oraz górnicze poszukują bowiem możliwości inwestowania w nowe, niezagospodarowane dotąd złoża węgla, są to tzw. inwestycje greenfield. Koszty wiążą się zatem z budową portów, kolei, czy dróg transportowych.
Ile obecnie trzeba zapłacić za tonę węgla koksowego?
Za tonę surowca najwyższej jakości na światowym rynku zapłacimy 330 USD. Węgiel koksowy gorszej jakości (semi-soft) to wydatek rzędu 260 USD za tonę. W tym roku mamy do czynienia ze znacznym wzrostem ceny węgla koksowego na światowym rynku, co wynika z zachwiania bilansu podaży i popytu na skutek powodzi i huraganów w Australii pod koniec 2010 r. Równocześnie na rynku wzrósł popyt zarówno ze strony tradycyjnych odbiorców jak i Chin, które dołączyły do grupy największych światowych importerów węgla. Chiny zwiększyły zakupy węgla koksowego z 6,9 mln ton w roku 2008 do 47 mln ton w roku 2010.
Jakiej ceny węgla możemy zatem spodziewać się w dłuższej perspektywie czasowej?